poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 5

Luke:

Leżałem na łóżku w mojej sypialni i przyglądałem się białemu sufitowi z rękoma pod głową. Myślałem o tym, co przed chwilą zobaczyłem. W sumie to nic się nie wydarzyło ale czuję się z tym źle. Wchodząc do pokoju, gdzie była Michelle razem z Calumem, ujrzałem ich śmiejących się od ucha do ucha na łóżku. Widać było, że się polubili, że miło razem spędzają czas. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że tak właściwie jeszcze nigdy nie widziałem Caluma takiego szczęśliwego. Przez te wszystkie lata nie potrafiłem wywołać u niego szczerego śmiechu. Zawsze tylko coś wymagałem, mówiłem że robi coś źle... Zawsze coś. Nigdy go nie pochwaliłem, choć dużo dla mnie zrobił. Calum należał do osób skrytych, nieśmiałych ale, kurwa, ja nie potrafiłem tego zrozumieć i za każdym razem kiedy bał się coś zrobić to wyżywałem się na nim psychicznie lub fizycznie. A teraz przyszła ona, Michelle, po pierwszych zamienionych między sobą słowach Calum już wiedział, że ją lubi. Ja... Chyba też ją lubiłem. Wziąłem głęboki wdech i obiecałem sobie w duchu, że muszę się zmienić w stosunku do Caluma. Jest moim przyjacielem od czasów szkolnych i zawsze mnie wspierał, więc ja teraz nie mogę być dla niego taki jaki byłem do tej pory. Oczywiście nie zamierzam mu kupować kwiatków i śpiewać kołysanki na dobranoc ale coś zmienię. Moje rozmyślania przerwało mocne pukanie do drzwi. Usiadłem na łóżku i już zamierzałem wstać, by otworzyć ale nie zdążyłem, ponieważ Ashton już stał w progu. Wyglądał jednocześnie na przestraszonego i szczęśliwego. 
-Mam ją -powiedział a ja spojrzałem na niego tępym wzrokiem. Nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi. 
-Co? -zapytałem delikatnie.
-Jak to co? -na twarzy Ashtona wyraźnie widać było zdziwienie -Nicole. 
Nagle wszystko sobie przypomniałem. 
-A no tak -klepnąłem się w czoło, co wywołało u lokowatego śmiech. Skarciłem go wzrokiem -gdzie jest?
-W piwnicy -odparł gdy opanował śmiech -pomyślałem, że to byłby błąd gdybym przyniósł ją do domu. 
-Dobrze pomyślałeś -wstałem z łóżka i zacząłem chodzić po pokoju -powiedziałeś Nicole że tu jest Michelle?
-Nie - odparł takim tonem, jakbym był idiotą. Nie przejąłem się tym. Miałem ważniejsze problemy na głowie. Ashton zaczął nucić coś po nosem, a ja w tym czasie myślałem co zrobić z Nicole. Nie mogliśmy jej wieki trzymać w piwnicy, ale nie mogliśmy też wpuścić jej do domu, ani też wypuścić. Kurwa. 
Przejechałem dłonią po twarzy, a następnie po włosach, myśląc gorączkowo. Ashton zaczął kiwać się w przód i w tył na piętach. Westchnąłem. 
-Co robisz? - zapytał Ash po kolejnych minutach ciszy. Przystanąłem i rzuciłem mu zmęczone spojrzenie. Od ostatnich kilku dni prawie w ogóle nie spałem. 
-Myślę. - warknąłem. Ashton udał zaskoczenie. 
-Co? Serio? Dajcie kalendarz, to trzeba zapisać! - zaśmiał się, gdy rzuciłem w niego poduszką. Sapnąłem ze zniecierpliwieniem, ale nie mogłem się nie uśmiechnąć. Irwin się opanował i wskazał na drzwi. 
-Może do niej pójdziemy, co? - zapytał, a ja kiwnąłem głową. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w kierunku piwnicy. Ten dom był naprawdę ogromny, więc osoba, która nie mieszka tu dostatecznie długo może się łatwo zgubić. Po dobrych pięciu minutach byliśmy na miejscu. Ashton otworzył drzwi i wszedł do środka. Rozejrzałem się, ale z tego co było mi wiadomo, to Calum był z Michelle, a Michael oglądał TV. Nikt więc nam nie będzie zawadzał. Wszedłem za Irwinem, zamknąłem za sobą drzwi, po czym się rozejrzałem. 
Najpierw nie dostrzegłem Nicole, więc się zmartwiłem, że uciekła. Już miałem nawrzeszczeć na Ashtona, gdy coś poruszyło się w kącie. Dziewczyna siedziała skulona pod ścianą. Miała długie, blond włosy, lekko kręcone, oraz brązowe oczy. Twarz miała zapłakaną, ale mnie to osobiście nie obchodziło.
-Masz jej telefon? - zapytałem Irwina. Kiwnął głową, po czym wyciągnął telefon i wręczył mi go. Odblokowałem go i spojrzałem na spis połączeń. Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłem numer policji. Cholera jasna! 
Spojrzałem na Nicole, która zakryła się kurtyną blond włosów, by mnie nie widzieć. Podszedłem do niej, chwyciłem ją za włosy i pociągnąłem w górę. Z piersi dziewczyny wyrwał się pisk bólu, ale po chwili zamilkła. Ashton uśmiechnął się lekko, patrząc na Nicole i na mnie. 
-Dzwoniłaś do glin. - wysyczałem. Nie poruszyła się. Jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie z przerażeniem. Zacisnęła usta w wąską kreskę, jakby hamowała płacz. - Co im powiedziałaś? 
Dziewczyna pokręciła głową, ale nie odpowiedziała. Całe jej ciało drżało, a dłonie kurczowo zaciskała w pięści. Usłyszałem za sobą dźwięk odbezpieczanej broni. Uśmiechnąłem się, nawet się nie odwracając. Wiedziałem, co Ashton wyprawiał. 
-Gadaj, bo Irwin odstrzeli ci nogę. - szepnąłem jej do ucha. Zaszlochała cicho, ale pozostałem niewzruszony. 
-N-nic. - odszepnęła, cienkim głosem. Kłamała, wiedziałem, że kłamała. Pokręciłem głową i chwyciłem ją za ramiona, unosząc do góry, tak, że jej nogi zawisły w  powietrzu. Dziwiłem się, że jeszcze mnie nie kopnęła, ale to może przez strach. 
-Dawaj, Ash. - powiedziałem. Oczy Nicole się rozszerzyły, gdy Irwin wycelował lufę w jej nogę. Pisnęła cicho, zaciskając palce na moich dłoniach, chcąc bym ją puścił. 
-Nic nie powiedziałam. Przysięgam. Proszę, zostawcie mnie. - szepnęła, ledwo dosłyszalnym głosem. Uśmiechnąłem się do niej.
-Nie wierzę ci. - rzuciłem, patrząc jak łzy spływają po jej policzkach. - Po gówno do nich dzwoniłaś?
Znów pokręciła głową. 
-Chciałam zadzwonić, ale Ashton wyrwał mi telefon. - wychrypiała. Przekrzywiłem głowę, zastanawiając się, czy to co powiedziała, jest prawdą. W końcu westchnąłem i puściłem Nicole, a ona upadła z hukiem na ziemię. 
Zwinęła się w kłębek i rozbeczała się na dobre. Ashton prychnął i schował pistolet za pasek spodni. Podrzuciłem telefon dziewczyny, która kuliła się u moich stóp i złapałem go sprawnie. 
-Ash, musimy ją stąd zabrać. Może do tego informatora, Boba. - uśmiechnąłem się na dźwięk tego imienia. - Niech weźmie ją do domu i pilnuje.
-Nie zgodzi się. - mruknął Irwin, niezadowolonym tonem. 
-Gówno mnie to obchodzi. Inna opcja nie wchodzi w grę. Nie wiem jak to zrobisz, ale jutro ta dziewczyna ma stąd zniknąć. Jasne? - warknąłem, a Ash się wzdrygnął, słysząc mój gniewny ton. 
-Ta. - burknął, rzucając szybkie spojrzenie na Nicole. Odwrócił się i wyszedł, zostawiając mnie samego. Kucnąłem przy łkającej dziewczynie. 
-Masz szczęście, że nie kazałem zająć się tobą Michaelowi. On by już dawno pobił cię do nieprzytomności. - powiedziałem, a dziewczyna drgnęła i znieruchomiała. - Ale nie tylko on tutaj lubi przemoc. Spróbuj uciec, a przysięgam, że wpakuje ci kulkę w łeb. 
-Co ja wam zrobiłam? - zapytała cichym, ale mocnym głosem. Uśmiechnąłem się, ale nie odpowiedziałem. Wstałem, po czym i wyszedłem z piwnicy, zamykając za sobą drzwi na klucz. 

Siedziałem na kanapie i wraz z Michaelem przygryzałem niechętnie kanapki zrobione przez Ashtona. Nie żeby były złe, ale stać go było na lepsze. Lokowaty aktualnie siedział u siebie w pokoju i rozmawiał z Bobem odnośnie przetrzymania Nicole u siebie. Ja i Michael akurat rozmawialiśmy o Fifie. Uwielbialiśmy Fifę. 
-Jadę poszukać jakichś informacji na temat kolejnych członków mafii -naszą rozmowę przerwał Calum, który ni stąd ni zowąd znalazł się na dole -może coś znajdę.
-Ok -skinąłem głową i uśmiechnąłem się lekko. Nie sądziłem, że mu się uda ponieważ szukanie jednego członka zajęło nam 6 miesięcy -powodzenia.
-Dzięki... -Hood odparł niezbyt pewnie i wyszedł z domu. Nie zdziwiłem się, że zaskoczyły go moje słowa. Po śmierci rodziny byłem dla niego wredny, więc nagła zmiana mogła go zdziwić. 
Usłyszałem warkot silnika i chrzęst żwirku sugerujący, że Calum wyjechał z podjazdu. Wraz z Michaelem wróciliśmy do rozmowy. 




Michelle:

Where are you and I'm so sorry
I cannot sleep I cannot dream tonight 
I need somebody and always
This sick strange darkness
Comes creeping on so haunting every time
And as I stared I counted
The webs from all the spiders
Catching things and eating their insides
Like indecision to call you
and hear your voice of treason
Will you come home and stop this pain tonight
Stop this pain tonight
...

Leżałam na łóżku z przymkniętymi oczami i uważnie wsłuchiwałam się w każde słowa piosenki. W uszach miałam słuchawki a w rękach trzymałam mp4, którą nie dawno podarował mi Calum. Oczywiście nie chciałam jej przyjąć ale chłopak nalegał. Zastanawiałam się co jest z nim nie tak. Jak na aktualną chwilę oceniałam go na idealnego a przecież każdy musi mieć jakieś wady. Wada Caluma? Może jedynie taka, że żyje z przestępcami i co nie co im pomaga. Czy był do nich podobny? Ani trochę. Calum miał uczucia, był troskliwy, nie był brutalny. Dużo można było wymieniać. A reszta chłopaków była zupełnym przeciwieństwem.
Kiedy piosenka dobiegła końca, wyciągnęłam słuchawki z uszu i odłożyłam mp4 na bok. Usiadłam na łóżku i oparłam się plecami o ścianę, bojąc się że w każdej chwili może tu wlecieć Luke lub co gorsza Michael. Obserwowałam pokój z mniejszym zainteresowaniem niż za pierwszym razem, ponieważ w pewnym sensie znałam go już na pamięć. W moim brzuchu niemiłosiernie burczało a ból głowy z godziny na godzinę był coraz większy. Od kiedy się tutaj znalazłam nic nie jadłam. Pomijam fakt, że oczywiście się nie kąpałam i cały czas byłam w tych samych ciuchach i bieliźnie. Czułam się okropnie, jak bezdomny. Odrzuciłam obrzydliwe myśli z głowy i spojrzałam za okno. Słońce sięgało już ku zachodowi. Przekręciłam się na bok i stanęłam na czworakach na łóżku. Poczłapałam w stronę parapetu i usiadłam przed nim. Żałowałam, że dopiero teraz zdecydowałam się na podejście do okna. Widok był zupełnie inny niż widziałam kiedykolwiek w życiu. Zawsze widziałam tylko i wyłącznie bloki, domy, ulice i samochody a teraz rozciągała się przede mną natura. Zero nowoczesności. Tylko natura. Podobał mi się ten widok. Uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam rozmyślać nad tym gdzie teraz może być Calum. Nie powiedział mi gdzie idzie ale obiecał, że wróci do mnie. Podniosło mnie to na duchu. Tylko on sprawiał, że mała cząstka mnie jakoś nie chciała uciekać z tego miejsca. 
-Co robisz? -drzwi momentalnie się otworzyły a w nich stanął Michael.
-N-nic -odparłam. Prawie padłam zawałem. Nie spodziewałam się, że ktoś wejdzie do pokoju a tym bardziej z takim impetem. 
Michael rozglądnął się po pokoju a po chwili wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Szedł w moją stronę co spowodowało mój strach i przycisnęłam się bardziej w stronę ściany. Chłopak usiadł na krańcu łóżka i z uśmiechem poklepał miejsce obok siebie chcąc bym usiadła obok niego. Zdziwiłam się ale przesunęłam nieśmiało w jego stronę. 
-Jak tam? - zagadnął wesoło. Okej, prawdę mówiąc to wtedy tylko się na niego gapiłam z szeroko otwartymi oczami i ustami, a on uśmiechał się szeroko. Przełknęłam z trudem ślinę myśląc, czy to aby nie jakiś podstęp.
-Uhm.. ok. Czuje się jak kopciuszek. - rzuciłam. Michael spojrzał na mnie, unosząc brwi. 
-Ten po przemianie? - zapytał z rozbawieniem. 
-Raczej przed. - mruknęłam, nerwowo skubiąc swoją bluzkę. Michael zaśmiał się głośno. Aż podskoczyłam na ten dźwięk. Nie wyobrażałam sobie, że on może się śmiać. 
-To dobrze, bo tak wyglądasz. - powiedział, a ja oblałam się rumieńcem. Byłam brudna, ale kto jak kto, Michael nie mógł mi tego wypominać. Złość wrzała w moich żyłach, lecz nie śmiałam się mu odciąć. Siedziałam więc cicho. 
Michael zaczął się rozglądać po pokoju, a ja wpatrzyłam się krajobraz za oknem. Widziałam drogę z tego domu, która ciągnęła się aż za horyzont niczym ogromny wąż. Słońce powoli schodziło ku ziemi, rzucając promienie na drzewa, które widziałam z okna mojej sypialni. Był to naprawdę miły widok i cieszyłabym się nim, gdyby nie Michael. Czułam na sobie jego wzrok. 
-Co robiliście z Calumem? - zapytał nagle. Mimo wszystko się zarumieniłam. Nie robiliśmy nic nieprzyzwoitego, ponieważ nie ufałam mu dostatecznie, choć było tego blisko. Byłam mu bardzo wdzięczna, za wszystko. Ale czułam, że mówiąc o nim poruszam jakiś nasz wspólny sekret.
-Rozmawialiśmy. - odparłam wymijająco. Michael uśmiechnął się pod nosem, ale nie odpowiedział. Przygryzłam wargę, otaczając się ramionami, bo zrobiło mi się zimno. Nic nie poradzę, że wszyscy w tym domu - oprócz Caluma - byli dla mnie niemili i po prostu nie potrafiłam się ich nie bać.
Coś zabrzęczało i Michael wyciągnął z kieszeni spodni telefon. Zmarszczył brwi, patrząc w ekran, po czym podniósł się i wyszedł z pokoju. Nie wiem, co się stało, ale nie zamierzałam węszyć. W ogóle nie zamierzałam wychodzić z tego pokoju. 
Znów wpatrzyłam się w okno, przypominając sobie, że wraz z Nicole, gdy jeszcze mieszkałyśmy w domu dziecka, zawsze wieczorem wymykałyśmy się z pokoi i wychodziłyśmy na dach przez okno. Było łatwo, bo prowadziła tam drabina, na którą wchodziło się z parapetu Nicole. Siadałyśmy na krawędzi dachu i patrzyłyśmy jak słońce kończy swoją wędrówkę po niebie, a na jego miejsce wstępuje księżyc i gwiazdy. Coś ścisnęło mnie w gardle, na myśl o Nicole. Nie miałam pojęcia co z nią zrobili. Bałam się i czułam poczucie winy. Bo to przeze mnie, moja najlepsza przyjaciółka miała kłopoty. 
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Calum. Uśmiechnęłam się na jego widok, a on odwzajemnił nieśmiało ten gest. Było coś słodkiego w tej jego niepewności. W rękach trzymał pełno reklamówek i toreb, wypchanych po brzegi. Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi, po czym rzucił na łóżko te wszystkie rzeczy. 
-Byłeś na zakupach? - domyśliłam się. Było mi trochę przykro, że zamiast siedzieć ze mną, wolał jechać na zakupy, ale nic nie powiedziałam. Calum uśmiechnął się szeroko. 
-Tak, ale wiesz.. - spojrzał na mnie niepewnie i się zarumienił. Zamrugałam zdziwiona. - Te rzeczy są dla ciebie. 
Po tych słowach nastąpiła cisza. Patrzyłam na niego z półotwartymi ustami, nie wierząc w to co powiedział. 
-I jeśli chcesz.. to obok jest łazienka. Więc jak coś to.. - zaczął, drapiąc się po głowie. 
-Czy chcę?! - przerwałam mu. - Ja o tym marzę! 
Uśmiechnął się niepewnie, a ja przez jakiś impuls podbiegłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Dobra, może było to nierozsądne, w końcu on mnie więził. Ale było w nim coś odmiennego od reszty chłopców. Najpierw był zmieszany, lecz później odwzajemnił mój uścisk. 
-Dziękuję za wszystko. - szepnęłam.
Gdy w końcu się od niego odczepiłam, zabrałam jakieś spodnie, bieliznę, bluzkę i wybiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, która natychmiast zmoczyła całe moje ciało. Cudownie było poczuć na skórze ciepłą wodę. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą, po czym umyłam się dokładnie, wraz z włosami.
Po kilku minutach wyszłam z kabiny i założyłam nowe ciuchy.  Rozmiar był idealny. Nie wiem jak Calum wybierał te rzeczy, ale to było nie ważne. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, po czym wyszłam z łazienki. 
Calum siedział na parapecie i patrzył za okno. Chyba wszystkich przyciągał ten widok. Gdy zamknęłam drzwi, odwrócił głowę i spojrzał na mnie, a jego oczy zabłysły. Usiadłam na łóżku, przeczesując rękami wilgotne włosy.  Nagle do mojej głowy wpadła pewna szalona myśl. 
Spojrzałam niepewnie na Caluma. Przekrzywił głowę, unosząc lekko brwi, jakby chciał mnie zachęcić do wypowiedzi. Odetchnęłam głęboko.
-Calum.. - zaczęłam niepewnie. 
-Tak? 
-Wiesz, gdzie jest Nicole? - wyrzuciłam z siebie jednym tchem. 
Calum spoważniał, zaciskając usta. Przez chwilę mi się przyglądał, po czym odwrócił wzrok. Czyli wiedział. Wiedział, gdzie była moja przyjaciółka. 
-Calum, proszę. Powiedz mi, gdzie ona jest. - wyszeptałam. Spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakbym zadała mu pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Zagryzłam wargę, czekając. Chłopak długo milczał, aż w końcu straciłam nadzieję na jakiekolwiek słowa. 
-Ona jest tutaj. - wykrztusił, po czym zrobił zdziwioną minę, jakby nie mógł uwierzyć, że to powiedział. Otworzyłam szeroko oczy. Była tutaj.
Nicole była gdzieś w tym domu.





Jak się wam podobał rozdział 5? :D 
Powiemy wam, że mamy coraz większą wenę i motywację do pisania! 
Oczywiście, to dzięki wam :) 
Kochani jesteście, naprawdę i bardzo wam za to dziękujemy ♥
Nie możemy uwierzyć, że za niedługo 5000 wyświetleń :o
SZOK! 
Liczymy na komentarze
Do następnego
Papa, xxxx 

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Czekam na dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej mam pytanie czy informujesz na tt o rozdziałach? :D I jest boskkkkkkiiiii

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co będzie dalej^^ Kocham <3 @awmyperfhoran

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju <3 nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu. Swietny rozdzial Calum jest taki kochany hu hi @kolosowskybitch

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG tak dużo Caluma i Michelle rfgnuoiaer
    Calum jako jedyny nie okazał się zimnym chujem czekam na nexta ;)
    omgmycalum
    https://sweet-escape-calum-hood-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! :D Calum jest taki miły i wgl awww *.* Całkowite przeciwieństwo reszty. Czekam na next <3
    Pozdrawiam xoxox
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ten rozdział! a Calum jest taki uroczy :3 taki inny, troskliwy etc. pisz szybko następny! @wild_bieberrr

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty, masz smykałkę do tego. Powiem tylko tyle chcę więcej. ;D @loovesellena

    OdpowiedzUsuń
  9. Następny rozdział proszęęę. :(
    Calum taki milutki, ale jak Luke się dowie to go tam rozszarpie.
    Czekam na nexcik x @lovmyangels

    OdpowiedzUsuń
  10. kooochaaaaam tooooooo! <3
    @hellomyswaggie

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój kochany Mikey jest tu strasznym dupkiem ale za to mój słodki Calum cały czas jest słodkim Calum'em. Świetny rozdział. Kochająca @cliffoordz

    OdpowiedzUsuń
  12. Chociaz Cal jest dla niej miły ;) . Rozdział genialny ;) /Zuzanna.

    OdpowiedzUsuń