sobota, 13 września 2014

Rozdział 17

Luke:

Z moich ust wyrwało się stęknięcie, gdy podniosłem jedno z cięższych pudeł piętrzących się pod ścianą korytarza. Chwiejąc się, podszedłem do drzwi i pchnąłem je plecami. Chłodne powietrze uderzyło mnie z siłą, wywołując na mojej twarzy uśmiech. Westchnąłem i ruszyłem w stronę ciężarówki, stojącej przed garażem. Michael skombinował ją wczoraj od jakiegoś starego znajomego, byśmy mogli bez przeszkód załadować wszystkie potrzebne rzeczy do przeprowadzki. 
Tydzień temu wpadłem na pomysł, żeby się przeprowadzić. W tym domu już nie czułem się bezpiecznie i wiedziałem, że moi przyjaciele też się tak nie czują. No i Michelle. Wyrzuciłem obraz jej twarzy z głowy. Postanowiłem sobie myśleć o niej jak najmniej, jeśli nie wcale. 
Co do przeprowadzki, chłopcy także byli tego samego zdania co ja, więc obeszło się bez zbędnych kłótni i sprzeciwów. Teraz każdy miał przydzielone zadanie. Calum i Michael pakowali wszystkie potrzebne rzeczy do pudeł, Ashton sprawdzał, czy wszystkie pokoje są zamknięte i czy wzięliśmy z nich wszystko co mogłoby nam się przydać, a ja zanosiłem wszystkie pudła do ciężarówki. Ach, no i Michelle.. Cóż, ona siedziała w pokoju. Nawet nie powiedziałem jej o przeprowadzce. Myślę, że Calum już to zrobił, za co byłem mu wdzięczny. Ja chciałem ograniczyć kontakt z Michelle do minimum. 
Wcisnąłem pudło do ciężarówki, już i tak wypchanej po brzegi, po czym przetarłem ręką spocone czoło. Odwróciłem się tyłem do ciężarówki, opierając się o nią plecami. Zmrużyłem oczy, patrząc na wschodzące słońce. Zaczęliśmy się pakować wieczorem, a skoro nikomu nie chciało się spać, postanowiliśmy pracować bez przerwy, przez co zeszło nam do rana. 
Odepchnąłem się od chłodnej ściany ciężarówki, po czym ruszyłem w stronę domu. Na ganku odwróciłem się i wydawało mi się, że dostrzegłem jakiś ruch między drzewami stojącymi po drugiej stronie drogi. Zmarszczyłem czoło, lecz już nic się nie poruszyło. Po krótkiej chwili wpatrywania się w linię drzew, wzruszyłem ramionami i wszedłem do domu. 
-Jesteście pojebani. - usłyszałem głos Caluma, dochodzący z kuchni. 
-Ciekawe czy powtórzysz to samo bez zębów. - odwarknął mu głos Michaela. Po chwili rozległ się śmiech Ashtona. Westchnąłem zirytowany i ruszyłem w stronę głosów.
-Luke was zabije, jak się dowie, że przerwaliście robotę przez takie coś. - mruknął Calum, ziewając. 
-Nie żebym coś mówił, ale ty także tu z nami jesteś i siedzisz na dupie, nie ruszając nawet palcem, by nas powstrzymać. - powiedział Ashton, a w jego głosie słyszałem śmiech. 
Można powiedzieć, ze dawny Ashton wrócił. Ale po części. Już nie był wesoły 24h na dobę. Owszem, śmiał się o wiele częściej, ale tylko w przypływach dobrego humoru. Większość czasu chodził zamyślony i tajemniczy. Nie naciskałem na niego, ale coraz bardziej zaczynałem się o niego martwić. Jednak moje obawy znikały ilekroć Irwin się uśmiechał. 
-A co mi da powstrzymanie was? Wolę się pośmiać z waszej głupoty. - odparł Hood. Ktoś prychnął, chyba Michael, po czym zaległa cisza. 
Byłem już przy drzwiach, więc otworzyłem je i wszedłem do środka akurat w momencie, gdy szklanka rozbiła się jakiś metr od mojej głowy. Odskoczyłem jak oparzony, przez co uderzyłem barkiem w ścianę. 
-Pojebało was?! - krzyknąłem wściekły, patrząc na rozgrywającą się przede mną scenę. Calum siedział przy stole, podpierając ręką brodę i patrząc na mnie rozbawionym wzrokiem. Obok niego stał Ashton, ze szklanką uniesioną do rzutu, a koło lodówki Michael z ręką zastygłą w bezruchu tuż po wypuszczeniu szklanki, która właśnie przyprawiła mnie o zawał serca. 
-Szlag, przez ciebie chybiłem, zjebie. - fuknął Clifford, patrząc na mnie z urazą. Odwróciłem się i spostrzegłem, że na ścianie namalowane czarnym sprejem zostały kółka z punktacją w środku. 
Podszedłem do Caluma i usiadłem obok niego. 
-Lej mi whisky, bo zaraz strzele mu w ten pusty łeb. - oznajmiłem, a Michael uśmiechnął się szeroko. Ash i Hood roześmiali się, a ja tylko pokręciłem głową. 
-Musimy się spieszyć. Wieczorem wyjeżdżamy, więc ruszcie dupy i do roboty. - zarządziłem, wstając. Już zmierzałem do drzwi, gdy obok mnie rozbiła się szklanka, a jej kawałki obsypały mi buty. 
-Tak się to robi, cioty. - powiedział Ashton, wskazując na kółko w które trafił, zdobywając 20 punktów. Michael wydał z siebie jęk zawodu. 
-Co to ma być? Przegrywam z nadpobudliwym pudlem? - zapytał Clifford, załamując ręce. 
-Kogo nazywasz pudlem, wyłysiały jednorożcu? - warknął Irwin, patrząc wrogo na Michaela. Calum posłał mi rozbawione spojrzenie. 
-Zaraz obu wam przywalę. - syknąłem. 
-Dawaj, blondasku. - powiedział Ashton i Michael jednocześnie. Mimowolnie się uśmiechnąłem, po czym doskoczyłem do Irwina i otoczyłem jego szyję ramieniem, po czym zmusiłem go do pochylenia się. Pięścią czochrałem mu włosy, podczas gdy Clifford skoczył mi na plecy i teraz okładał mnie pięściami po ramionach i głowie. 
-Co wy robicie? - dobiegł mnie głos od drzwi. Zamarłem, rozpoznając go, lecz po chwili się ogarnąłem i puściłem Ashtona, który ciągle śmiał się jak opętany i zrzuciłem Michaela ze swoich pleców. 
Spojrzałem na Michelle, która zaspana pocierała ręką oczy. Miała na sobie czarne leginsy i luźną, szarą bluzkę na grubych ramiączkach. Przeciągnęła ręką po splątanych włosach i spojrzała kolejno na Michaela, Ashtona, Caluma i mnie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, zmieszana odwróciła wzrok. Zacisnąłem zęby, ale się nie odezwałem. 
-Wybacz, nie chcieliśmy cię obudzić. - odezwał się Hood, uśmiechając się ciepło do dziewczyny. Jej wzrok automatycznie padł na niego i na twarzy wykwitł jej uśmiech. Poczułem ukłucie zazdrości, za które niemal od razu się skarciłem. Nie obchodziło mnie, co myśli Michelle. W ogóle nie obchodziła mnie jej osoba. 
-Nie ma spra.. - zaczęła, ale przerwałem jej. 
-Wracajcie do roboty. - warknąłem ostro, po czym wyszedłem z kuchni ignorując zdziwione spojrzenia wszystkich zebranych. 


* * *


Kopnąłem tylne koło ciężarówki, czując jak złość buzuje w moich żyłach. Nie miałem pojęcia skąd bierze się to wrogie uczucie, ale miałem go kompletnie dość. Zawsze gdy myślałem o Michelle, w mojej piersi pojawiał się ból, jakbym wiedział, że ją zranię, że nie zapewnię jej bezpieczeństwa, że nie będę mógł jej zatrzymać przy sobie. 
Zacisnąłem dłonie w pięści, chodząc w tę i z powrotem wzdłuż ciężarówki. Musiałem ochłonąć. Nic już do niej nie czułem. Najchętniej odwiózłbym ją do dawnego domu, ale wiedziałem, że nie mogę. To byłoby zbyt dziwne, że dziewczyna, która znika, pojawia się nieoczekiwanie po miesiącu. 
Westchnąłem, przyglądając się linii drzew. Nic się tam nie ruszało. Panowała nienaturalna cisza i spokój. Przejechałem ręką po włosach, zamykając na chwile oczy. 
Myślałem, co by było, gdybym nie porwał Michelle. Czy wtedy nie mielibyśmy tylu problemów? Może byłoby nam łatwiej, gdybym zostawił ją wtedy w spokoju. Chociaż wtedy doniosłaby na mnie policji. Ale co by im powiedziała? Nie wiedziała nawet jak się nazywam. A teraz wydaje mi się, że może mnie przejrzeć na wylot. 
Otworzyłem oczy, a mój wzrok padł na kartkę, która została przyczepiona do okna ciężarówki. Zmarszczyłem brwi, obserwując jak wiatr porusza papierem, wydając przy tym cichy szmer. 
Rozejrzałem się niepewnie, ale nie zauważyłem niczego podejrzanego, więc podszedłem do okna i odczepiłem kartkę. Spojrzałem na jej zawartość. 


Przed nami nie uciekniesz, Hemmings. Nie ważne gdzie się ukryjesz, my i tak cię znajdziemy. 
Ciebie i tę twoją dziewczynę. 

-Ona nie jest moją dziewczyną. - mruknąłem pod nosem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nie to powinno mnie teraz obchodzić. Potrząsnąłem głową, myśląc po co robią to całe zamieszanie z groźbami i karteczkami. Ja bym już dawno ich powystrzelał, gdyby nie troska o przyjaciół. 
Byłem tak pochłonięty zapewnieniem im bezpieczeństwa, że zemstę za moich rodziców odłożyłem na drugi plan. Kiedyś nigdy bym tak nie postąpił. Zemsta zawsze była dla mnie najważniejsza. Teraz ze zdziwieniem stwierdziłem, że bardziej zależy mi na tych matołach, którzy pewnie ciągle siedzieli w kuchni, zamiast się pakować. 
Zmiąłem kartkę i cisnąłem nią w pobliskie krzaki. W dupie miałem ich groźby. Włożyłem ręce do kieszeni i ruszyłem w stronę domu. Nie odwracałem się. Nie rozglądałem. Po prostu wszedłem do domu, który zamierzałem opuścić wraz z przyjaciółmi, w myślach coś sobie postanawiając. 
Ochronię ich. Ochronie ich wszystkich. 



Michelle:

Od kilku nocy nie mogłam spokojnie zasnąć. Wiem, że to głupie ale cały czas myślałam o Luke'u. Dlaczego ja się tak zachowywałam? Przecież mnie przepraszał. I było widać, że szczerze. A ja jak jakaś pierdolona lalusia na coś czekałam. Na co? Aż stanie przed moim oknem z gitarą i zacznie mi śpiewać francuskie przeboje? Palnęłam się lekko w czoło, wiedząc, że wszystko zniszczyłam. Było przecież tak dobrze. Otworzył się przede mną, opowiedział swoją historię przed zupełnie obcą mu dziewczyną, zaufał mi. A ja w zamian przestałam się do niego odzywać. 
Wczoraj wieczorem Calum oznajmił mi, że się przeprowadzamy. Jeszcze z miesiąc temu, gdybym coś takiego usłyszała, zaczęłabym planować ucieczkę i wróciłabym spokojnie do domu. Lecz wczoraj po prostu kiwnęłam głową i opatuliłam się szczelniej kołdrą na myśl, że może w przyszłym domu będzie bezpieczniej. 
Usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Rozpromieniłam się na ten dźwięk, ponieważ z pukaniem zaczął kojarzyć mi się tylko Luke. 
-Proszę. -powiedziałam nie pewnie czując się zestresowana.
Po chwili do pokoju wszedł Calum.
-Wchodzę. -uśmiechnął się szeroko, po czym wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. -Przychodzę tutaj aby ci coś powiedzieć.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Odnośnie przeprowadzki. -wyjaśnił, widząc mój wzrok. -Przeprowadzamy się jutro z samego rana, ponieważ dzisiaj jesteśmy zbyt wymęczeni aby gdziekolwiek jechać. 
-Dobrze. -kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem. Patrzyłam na Caluma, który stał na środku pokoju. "Jeszcze trochę, a będzie robił nam wianki z cholernych kwiatków". Po głowie obijały mi się słowa Michaela. Miał rację. Calum wyglądał na bardzo szczęśliwego. Stał tak, patrząc się na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczkami i uroczym uśmiechem. Jego słodkie, azjatyckie rysy, przeplatały się z mocnymi, męskimi sprawiając, że w ciągu jednej sekundy ze słodkiego i kochanego chłopaka mógł się zamienić w groźnego i oschłego gangstera. 
Spuściłam głowę w dół nie mogąc uwierzyć w to, że rozmyślam o takich rzeczach. Calum najwyraźniej zauważył, że coś mnie dręczy bo przysiadł na krańcu łóżka i spojrzał na mnie ciepło. 
-Co jest? -zapytał, kładąc dłoń na moim kolanie. 
-Nie chcę o tym rozmawiać. -powiedziałam szczerze. -Jest to sprawa osobista i chcę żeby należała tylko do mnie. 
Chłopak kiwnął głową z uśmiechem i wstał. 
-To jeżeli nie masz nic przeciwko, to teraz zostawię cię samą. -zrobił krok do tyłu. -Ty sobie przemyślisz swoje problemy a ja i tak muszę jeszcze zrobić kilka rzeczy. 
Ruszyłam głową na znak, że się zgadzam i Calum wyszedł z sypialni. Położyłam się wygodnie na łóżku, gotowa by zasnąć lecz nie udało mi się to od razu, ponieważ w głowie kotłowały mi się różne myśli.
Zmieniłam pozycję na łóżku po raz ostatni i zapadłam w sen. 

***

W środku nocy przebudziłam się, słysząc jakieś ciche szepty dobiegające z korytarza. Nie zareagowałam na nie jakoś szczególnie, ponieważ wiedziałam, że chłopcy mają teraz dużo pracy i na pewno omawiają rzeczy związane z przeprowadzką. 
Drzwi od mojej sypialni skrzypnęły cicho. Obróciłam się delikatnie na łóżku, słysząc, że ktoś wszedł do pokoju. Zamarłam. Przed oczami ujrzałam dwóch wyrosłych mężczyzn ubranych na czarno. Jeden z nich, wyższy, trzymał w jednej dłoni jakąś butelkę a drugą poprawiał nerwowo swoje włosy. Drugi, niższy, był wyraźnie bardziej opanowany niż ten drugi. Widziałam, że trzyma w rękach coś przypominające chustkę. Chciałam się zapytać kim są, co tu robią, ale głos uwiązł mi w gardle powstrzymując od mówienia. Wtem niższy z nich, przyskoczył obok mnie i zwinnym ruchem obrócił mnie tak, że byłam do niego plecami.
-Puszczaj! -pisnęłam przestraszona i zaczęłam walić na ślepo pięściami dookoła. 
-Zamknij się. -syknął drugi z nich i wymienił się z kolegą trzymaniem moich rąk. Wykręcił mi je i trzymał wysoko na plecach, wydobywając ze mnie jęk bólu. Jego wspólnik szarpnął mnie za włosy, ciągnąc moją głowę do tyłu i zawiązał mi usta jakimś materiałem. Pokręciłam mocno głową na boki, a gdy mężczyzna ujrzał, że chustka opada, zawiązał mi ją z taką siłą, że była ona pomiędzy moimi zębami. 
-Ty weź ją za nogi. -rozkazał pierwszy z nich. -ja wezmę za górę. 
Próbowałam wydobyć z siebie jak najgłośniejsze dźwięki, lecz chustka wszystko utrudniała. Łzy cisnęły mi się do oczu ze strachu i bólu. Szarpałam się gdy zaczęli mnie podnosić a w zamian zostałam mocno spoliczkowana. 
-Wychodźmy, zanim ktoś się zorientuje. -powiedział wyższy z nich, rozglądając się przerażony na boki. 
-To weź ją za te nogi, pierdolona głupoto. -warknął wyraźnie zdenerwowany. Po chwili wynosili mnie z pokoju kierując się w stronę schodów.
-Kim wy... -usłyszałam znajomy głos, dobiegający z głębi korytarza. -Cholera.
Kątem oka zobaczyłam Luke'a, który biegł w naszą stronę. W głębi duszy poczułam wielką ulgę, lecz ona szybko znikła gdy ujrzałam jak jeden z nich podnosi do góry butelkę i pryska Hemmingsowi tajemniczym środkiem w oczy. Luke opadł na ziemię z wrzaskiem, przyciskając dłonie do oczu. 
-Szybko! -krzyknął jeden z nich i zaczęli zbiegać ze mną po schodach. 
Z moich oczu popłynęło kilka łez, lecz nie przestałam się szarpać widząc, że bardzo utrudniam im ucieczkę. 
-Kurwa, przestań! -wrzasnął drugi uderzając mnie kolanem w plecy z taką siłą, że zebrało mi się na wymioty. Przez chwilę się nie ruszałam oszołomiona atakiem. Chwila bezruchu wystarczyła, bym po chwili znalazła się w bagażniku samochodu. Przed zamknięciem klapy, jeden z nich wstrzyknął mi coś w ramię. Kiedy poczułam, że auto ruszyło, pogrążyła mnie całkowita ciemność i zamknęłam oczy.




Oto i był rozdział 17! :)
Wiemy, wiemy. Rozdział temu pisałyśmy, że postaramy się dodawać rozdziały co tydzień ale niestety nie wyszło po naszej myśli. 
Rok szkolny <<<<<<<<<<<<<<<<<<< jest okropnie ciężko. 
Mi, autorce penguin spadł na głowę wielki kłopot ale nie chcę o tym pisać tutaj, ponieważ wynikły by z tego tylko same kłopoty, lecz jest mi z tego powodu na prawdę bardzo ciężko.
Co do ogłoszenia, którym was zawiadamiałam na koncie Revenge na Twitterze:
1. Spoilery. Co wy na to, że powstanie coś takiego jak walka o spoiler? :)
Przed dodaniem rozdziału, będziemy robić jakieś quizy itp. a zwycięzcy wygrają jeden spoiler do rozdziału? (będzie tyle zwycięzców ile jest spoilerów) 
Liczymy na waszą opinię :)
2. Szukamy osób, które umieją przerabiać zdjęcia w photoshopie itp. :) Chodzi o to, żeby np. umieć zrobić na jednym zdjęciu np. Michelle i Luke'a i innych. 
Jeżeli ktoś się w tym orientuje, proszę napisać w komentarzu+podać kontakt do siebie (twitter, fb) :)
TYPICAL ---> Dziękujemy bardzo za tyle wyświetleń! Z dnia na dzień jest was coraz więcej i asdfghjkl aww. 
Przepraszam ale nie wiedziałam jak to inaczej ująć ahah.
Juz 65 obserwujących na blogu a prawie 400 na Twitterze :o
Ale przyznam, że trudno mi stwierdzić ile osób nas czyta, więc liczymy na to, że pod tym rozdziałem, każdy kto czyta to fanficion, skomentuje go. Chociażby kropką ahah chciałybyśmy po prostu wiedzieć ile was jest :)
Jeszcze raz dziękujemy za wszystko.
Do następnego
Papa, xxxx

36 komentarzy:

  1. dobra robota dziewczyny, czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) @irwiniism

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze niesamowity rozdział <3 i czekam na następny ;3 cliff hanger trzyma w napieciu i już nie moge sie doczekać co się stanie w następnym rozdziale ;3
    Love ya @c4llmekat

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże!!!! Czym oni psiknęli Luke'owi w oczy? Czy on straci wzrok? Kto napadł na Michelle? Gdzie ją wywiozą? Co z nią zrobią? Czy ją zabiją? Czy chłopcy ją znajdą zanim coś poważniejszego jej się stanie? Tyle pytań i brak odpowiedzi. I co ja mam teraz zrobić ze swoim życiem zanim dowiem się co się stanie. Przecież ja zwariuje do tego czasu. Jejku takie emocje!! Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam @_Give_Me_1D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi sie ze to czym prysneli Luke'owi w oczy to gaz piepszowy😊

      Usuń
  4. Fajnie ze napisałam dlugi komentarz ale sie nie dodal.
    nie napisze drugiego takiego wiec dzisiaj napisze tylko ze rozdzial byl swietny i czekam z niecierpliwoscia na kolejny @perfvirwin

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na więcej o moj bosze <333
    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  6. Zejebisty rozdział !! Boże Michelle!! O.O ratujcie ja! już ! Lol chce juz next ^^ <3 love ~ bear <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny . Czekam z niecierpliwością na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już taka uradowana, że może sobie w końcu pogadają (bo sorry not sorry ale ja szipuje Luke z Michelle xD) a tu takie coś : O

    OdpowiedzUsuń
  9. Agrvgmjcsthjkh cudowny! <3 Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  10. " Kogo nazywasz pudlem, wyłysiały jednorożcu? " - Boze, kocham Cie hahahahaha <3 / awh_boobear

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuu <3 świetny. Czekam na nn :)
    @Always_with_Jus

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja już nawet nie wiem jak mam to opisać! Zajebiste, boskie, genialne, cudowne <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się, bo jeszcze chyba nie napisałam żadnego komentarza.
    Tak, jestem zła za takie zakończenie, bo się martwię.
    Biedny Luke, mam nadzieję, że ten spray nie zniszczy mu wzroku.
    Rzucanie szklanką do celu było fenomenalne! Niby taka prosta "zabawa", a nie przyszłaby mi do głowy.
    Mam nadzieję, że szanowni panowie ruszą na ratunek Michelle. Rozerwą się trochę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przerywac w takim momencie to skandal! XD Boże uwielbiam to ff. Co do tych quiz'ów i spoilerów to super jestem za! Dzięki że piszecie i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  15. gdy czytalam rozdzial to myslalam ze zejde na zawal haha oby tylko nic sie nie stalo michelle. czekam na nexta bo ten rozdzial byl swietny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Askafjsjdbd *-* już się nje mogę doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  17. koniec w takim momencie? Jezu porwali ją? Szybko NN, bo nie wytrzymam...jestem ciekawa co bd w kolejnym...oby ją znaleźli <3
    Życzę Weny !!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja się chyba załamie jak mogłyście uwięzić Michelle? Nie dobra OK . Nie zabije was xD hgsahgshgs czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  19. Ughhh i w takim momencie sie skonczylo. Wiecie co?? A tak to super! Czekam na nastepny @awwmyconnor

    OdpowiedzUsuń
  20. jej w końcu gdbkgd
    cudny po prostu c u d n y
    biedny Lukey, ale mógł się chociaż wydrzeć żeby tamci usłyszeli no :(
    szkoda mi teraz wszystkich ok haha
    czekam z niecierpliwością na następny, życzę weny
    ily
    @stupidteenage_

    OdpowiedzUsuń
  21. suuper rozdział, szkoda tylko ze tak rzadko dodajecie ;/

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam totalnego doła i patrzę, że nowy rozdział i tak się ucieszyłam <3 Kocham xx ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. "Chciałam się zapytać kim są, co tu robią (..)" taaak, a może spytasz czy chcą herbatkę i zaproponujesz nocleg? :))) ja pierdole, sorrey ale michelle rozwaliła tym system XD
    luke aka ciota, już widzę jego wkurw/załamanie jak oprzytomnieje.
    czekam na kolejny xx
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja czytam. To jest ŚWIETNE!!

    OdpowiedzUsuń
  25. O MOJ BOZE, AAAAAA!
    Wiec oto zaczynam moj standardowy wywod.
    Uwielbiam ten poczatek jak chlopcy zachowuje sie jak dziepaki z jakimis dysfunkcjami mozgowymi, to po prostu tacy... sosi w pigulce! Teksty kazdego z nich mnie rozwalaja, na przyklad:
    Ciekawe czy powtórzysz to samo bez zębów
    albo:
    Nie żebym coś mówił, ale ty także tu z nami jesteś i siedzisz na dupie, nie ruszając nawet palcem, by nas powstrzymać.
    Nie moge powstrzymac smiechu XD
    Poza tym tak strasznie szkoda mi Luke'a! Przeciez to on jest ten grozny, ale z wielkim sercem! No wiadomo, ze nie bedzie chodzil i sypal kwiatkow w miejsce, na ktorym ma postawic stope Michelle, bo jednak doznal tego urazu z rodzicami i w ogole. Ale milosc ma byc cierpliwa! Strasznie podobal mi sie opis Caluma, a zwlaszcza kawalek o rysach, ale mimo wszystko TEAM LUKE *fangirling*
    A sama postac Michelle mnie wkurza, no kurde, zachowuje sie jak jakas ksiezniczka z PMS. No przeciez ona widzi, ze Luke cierpi, a go tak traktuje. Halo, sama tez powinna cos zrobic!
    I koncowka, jejku. Juz myslalam, z Hemmings ja uratuje, a tu jednak byli na to przygotowani! Kompletnie nie spodziewalam sie takiego zwrotu akcji! Mam nadzieje, ze jednak ktos jeszcze przyjdzie im na pomoc. Albo, zeby byl taki super moment, w ktorym juz maja uciec, a tu w ich aucie czeka ktorys z chlopcow i 'Naprawde sadziliscie, ze wam sie uda?' i wszystko gra, tralalala!
    No dobra, czekam na kolejny i mam nadzieje, ze bedzie szybciej *no h8*, bo uwielbiam strasznie to opowiadanie!
    xx
    ______
    A jesli macie czas i ochote to zapraszam na ff o Luke'u:
    hitfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. O boże boże BOŻE!! Super nie moge sie doczekac nastepnego! Uwielbiam, początek byl zabawny hahaha -@penisek

    OdpowiedzUsuń
  27. ahjauygdwqydcuyvgasuydgead
    zgon
    cudowne

    OdpowiedzUsuń
  28. O loool alee supeer rozdzial, biedny Luke ;c niech ja ratuje!
    Jezeli nie komentowalam wczesniejszych rozdzialow to przepraszam ;)) na fonie nie zawsze mg komentowac
    +zapraszam do mnie xx
    invincible-hemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam nadzieję, że Michelle za bardzo nie będzie cierpieć i chłopcy ją jakoś uratują

    OdpowiedzUsuń
  30. Wierzę, że chłopaki ją uratują <3

    OdpowiedzUsuń
  31. No i czemu nie wyjechali dzień wcześniej? Ugghhh....

    OdpowiedzUsuń