czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 2

Luke:

Krew. Wszędzie była krew. 
Rozejrzałem się przerażony po salonie. Porozwalane meble, rozerwane poduszki, poprzerywane kartki, błotniste odciski butów i krew. Krwawe pręgi były na dywanie, na ścianach, na zniszczonej kanapie. 
Co tu się stało? 
Ruszyłem chwiejnym krokiem do sypialni rodziców. Starałem się ignorować to, co właśnie zobaczyłem. Cały dom przypominał ruinę, lub pole walki. Tak, to było właściwe określenie. 
Gdy wróciłem do domu, drzwi były wyrwane z zawiasów, a cały dom był zniszczony. Ale najbardziej przeraziła mnie pustka. Mimo zniszczeń, dom wydawał się pusty, wręcz martwy. 
Stanąłem przed drzwiami sypialni. Przełknąłem ślinę i otworzyłem je szeroko. To co zobaczyłem, zbiło mnie z nóg. Osunąłem się po ścianie, wpatrując w jeden punkt. Nie mogłem wytrzymać.
Krzyknąłem.


Usiadłem gwałtownie. 
Rozejrzałem się po mojej obecnej sypialni. Wszystko wyglądało znajomo. Szafa, stojąca w rogu pokoju, biurko, krzesło obrotowe, moje ubrania, które cisnąłem wczoraj na ziemię, lampka na szafce nocnej, lustro, które odbijało moją przerażoną twarz.
Złapałem się za głowę, chcąc odepchnąć od siebie wspomnienie koszmaru, który nawiedzał mnie każdej nocy. Cholera, cholera, cholera! To nie fair! Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się wyspałem. Ten gówniany sen tylko budził we mnie złość i ból. Nienawiść wlewała się w moje żyły, przez co czułem, jakby całe moje ciało płonęło. 
Odrzuciłem kołdrę z mojego spoconego ciała, po czym w samych spodniach od dresu udałem się do łazienki, która przylegała do pokoju. Pochyliłem się, kładąc trzęsące się ręce na powierzchni umywalki i myśląc gorączkowo. Chciałem już wiedzieć, gdzie jest kolejny skurwysyn z tej jebanej mafii! Chciałem go zabić! Chciałem zadać mu ból większy, niż ja czułem w tej chwili. Ale byłem bezradny. Musiałem cierpliwie czekać. 
Podniosłem głowę i napotkałem w lustrze swoją twarz. Bezradność, jaka się na niej malowała, przeważyła czarę. Zamachnąłem się i uderzyłem pięścią w zimne szkło. Moja twarz zniknęła wśród tysiąca ostrych kawałków, które rozprysnęły się po całej łazience. Dyszałem ciężko, a krew z ohydnego rozcięcia na dłoni kapała powoli na białe kafelki. 
Starałem się ignorować ból. Zdrową ręką otarłem pot z czoła. Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi, a po chwili do moich uszu dobiegło sapnięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem Ashtona. Miał na sobie ciemne spodnie i koszulkę z AC/DC, a na czole bandanę. 
Zmierzył mnie krytycznym spojrzeniem od stóp do głów, po czym znów sapnął i skierował się do małej półki, która stała przy koszu na brudne ciuchy. Wyciągnął z niej apteczkę, ale zamiast mi ją podać, jak przystało, rzucił nią we mnie. Odskoczyłem, a apteczka uderzyła w ścianę i osunęła się po niej. 
-Co robisz, do cholery? - warknąłem. Ash zmierzył mnie gniewnym spojrzeniem. 
-Urządzam zawody w rzucaniu apteczką. Moim celem był kretyn z rozciętą ręką. - odparł, krzyżując ręce na piersi. Rzuciłem mu miażdżące spojrzenie, ale nie odpowiedziałem. 
Z całej naszej czwórki, ja byłem chyba najbardziej impulsywny. Calum był chyba najłagodniejszy. Gdy wszczynaliśmy kłótnie, on załatwiał spór rzucając jakąś zabawną uwagę. Michael był błyskotliwy i sprytny. Często to on pomagał mi wymyślać miejsce spotkań z gangsterami, nazwiska, to on też zdobywał dla mnie istotne informacje. Ashton natomiast był bardzo bystry, ale przy tym tajemniczy. Podobnie jak ja był impulsywny, często się denerwował. Ale to nie jemu zabito rodzinę. Chociaż on też miał trudną sytuację..
-Rozwaliłeś lustro. - burknął. No dobra, jego błyskotliwość była najlepsza w godzinach wieczornych lub popołudniowych. 
-Serio? - zapytałem z ironią. - Jak do tego doszedłeś? 
Wyglądał tak, jakby znów chciał we mnie czymś rzucić. Opanował się, oddychając głęboko. 
-Które to już lustro, Luke? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Wzruszyłem ramionami. - Jeśli będziesz chciał zniszczyć kolejne, uderz w nie tą swoją tępą głową. - syknął i wskazał na apteczkę. - Opatrz tę rękę.
Wyszedł z łazienki, trzaskając drzwiami. Omiotłem wściekłym spojrzeniem kawałki szkła, które walały się po kafelkach, po czym podniosłem apteczkę zdrową dłonią i otworzyłem ją. Wyciągnąłem kilka gaz i bandaż. Sięgnąłem po ręcznik, po czym odkręciłem wodę i zamoczyłem materiał. 
Ashton miał w sumie rację. W tym tygodniu rozbiłem już chyba cztery lustra. Nie mogłem znieść widoku swojej twarzy. Prawie zawsze malowała się na niej bezradność, tęsknota, ból i strach. Nienawidziłem tych emocji. Nauczyłem się już je ukrywać, przed przyjaciółmi, przed ludźmi, przed wszystkimi. Ale one nie zniknęły. 
Z wielkim trudem zabrałem się za przemycie rany. Była duża i obficie krwawiła. Chyba jeszcze nigdy tak mocno się nie zraniłem. Skrzywiłem się, gdy zimny ręcznik dotknął rozcięcia. Zacisnąłem zęby i dokładnie przemyłem ranę. Gdy skończyłem, wyrzuciłem zakrwawiony ręcznik do kosza, który stał przy drzwiach. Omijając kawałki szkła, skierowałem się z gazami i bandażem do pokoju. Nałożyłem gazy na ranę, a potem zawinąłem bandaż. Nie był to profesjonalny opatrunek, ale z jedną sprawną ręką i tak był wystarczający. 
Ubrałem czarne jeansy i koszulkę z Nirvany, po czym wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Szedłem korytarzami tego wielkiego domu, który kupiłem po śmierci rodziców. Miałem pieniądze, bo przecież rodzice byli bogaci. Mieszkałem tu z chłopakami i choć ciągle na nich narzekałem, to gdzieś tam w środku cieszyłem się z ich obecności. Oni trzymali mnie w tym świecie, nie pozwalając mi upaść.
Calum i Ashton siedzieli przy stole, jedząc kanapki i śmiejąc się z czegoś. Usiadłem obok Caluma i sięgnąłem po kanapkę. Ashton spojrzał na moją zabandażowaną rękę, ale nic nie powiedział. Calum też siedział cicho. 
-Michael jeszcze nie wrócił? - zapytałem. W nocy ustaliliśmy, że z samego rana pojedzie szukać Michelle West, a teraz było około popołudnia. W nocy nie spałem, bo po prostu nie mogłem, dlatego zdrzemnąłem się około dwunastej w południe. 
-Nie, a swoją drogą gdzie go wysłałeś? - zapytał Ash.
-Właśnie, gdzie? Gdy go zapytałem, powiedział, że jedzie polować na kaczki. - mruknął Calum. Uśmiechnąłem się lekko, wyobrażając sobie Michaela i Caluma, przeprowadzających tę rozmowę o trzeciej nad ranem. 
W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk silnika. Wyprostowałem się gwałtownie i spojrzałem na frontowe drzwi, które po chwili się otworzyły. Wstałem, widząc Michaela, który z lekko znudzonym wyrazem twarzy wepchnął do domu jakąś dziewczynę. Gdy podniosła głowę, zobaczyłem jej zlęknione spojrzenie i już wiedziałem.
To była ona. 





Michelle:

Rozglądałam się dookoła zaniepokojona. Jestem w jakimś obcym domu a wśród mnie jakichś 4 obcych facetów! Byłam przerażona. Uważnie przypatrzyłam się każdemu z osobna. Ten który mnie porwał miał czarne, postrzępione włosy z czerwoną pasemką a w uszach kolczyki. Przy stole siedziało dwóch chłopaków. Jeden z nich miał czarne włosy i trochę azjatycką urodę, obdarował mnie dość miłym spojrzeniem. Drugi miał lokowate, blond włosy i najwyraźniej z czegoś się przed chwilą śmiał bo na jego twarzy wciąż malował się uśmiech. Mój wzrok przesunął się na ostatnią osobę. Nie! To nie może być prawda! To nie może być on! Mój oddech przyspieszył a ręce w ciągu sekundy były całe mokre. Zaledwie kilka metrów ode mnie, stał chłopak którego widziałam wtedy w zaułku. On zabił człowieka! To morderca! Cofnęłam się do tyłu, próbując uciec z tego chorego domu. Niestety nie udało mi się. Chłopak, który przedstawił mi się w samochodzie jako Michael, podstawił mi nogę przez co wylądowałam na ziemi. 
-Ała... -uderzyłam brzuchem o podłogę, co sprawiło że przez kilka sekund nie mogłam oddychać. 
-Michael! -usłyszałam krzyk któregoś z chłopaków. Po chwili podbiegł do mnie jeden z nich, próbując pomóc mi wstać. -Wszystko ok?
-Mhm... -wydusiłam z siebie. Jedną rękę wciąż trzymałam na brzuchu czując lekki ból. -Puść mnie!
Zgodnie z poleceniem, czarnowłosy chłopak o azjatyckiej urodzie, puścił mnie. Widziałam jak skarcił kolegę spojrzeniem a z ruchu jego warg wyczytałam "Pierdol się". Stałam niby wśród ludzi ale czułam się bardzo samotna. Mój wzrok znów powędrował w stronę blondyna którego widziałam w tym ciemnym zaułku. Tym razem bardziej się mu przyjrzałam. Jego grzywka była postawiona na żelu, oczy były pięknego, błękitnego koloru a przy jego wardze można było zauważyć kolczyk. Gdy zauważyłam, że chłopak widzi to że się mu przypatruję, spuściłam wzrok. 
-Zjesz z nami śniadanie? -usłyszałam pełen radości głos. Spojrzałam na lokowatego. 
-Czy wyglądam ci na osobę, która siadłaby do stołu z ludźmi którzy mnie porwali? -zapytałam go drwiącym głosem. 
-Nie-e, poprawka -mrugnął Michael -tylko ja cię porwałem, więc tylko ja jestem porywaczem.
Westchnęłam ciężko. 
-Kim do jasnej cholery jesteście? -odważyłam się by zadać im to pytanie. 
-Ja jestem Ashton -zaczął chłopak przy stole -ten który cię tu przyprowadził to Michael. Ten który pomógł ci wstać to Calum a ten blondasek z bandażem na ręce to Luke. 
Przyznam się, że najbardziej ciekawiła mnie osoba Luke'a. Był nadzwyczaj spokojny. Nic nie mówił. Jego błękitne oczy, rozglądały się po całym pokoju. Był bardzo tajemniczy. 
-Czemu mnie tu przyprowadziliście? -tym razem wszyscy spojrzeli na blondyna. Po ich minach wywnioskowałam, że w sumie chyba sami nie wiedzą co ja tu robię. 
-To ty mnie widziałaś wtedy przy Walley Street? -zapytał. Zadrżałam jak usłyszałam jego głos. Był gruby, lekko zachrypnięty. 
-T-tak -zaczęłam -ale co to ma do tego?
-Dalej nie rozumiesz? -jego brwi uniosły się a na jego twarzy malowało się zdziwienie -zabiłem wtedy człowieka.
-Wiem -gulka stanęła w moim gardle. Doskonale o tym wiedziałam, ale gdy usłyszałam to od niego zrobiło mi się niedobrze.
-Możesz mnie wydać -odkaszlnął -dlatego tu jesteś. Żebym był pewny, że to wszystko zostanie tajemnicą.
-Ale przecież ja mam telefon. W każdej chwili mogę go wyjąć i zadzwonić na policję -dopiero po chwili zorientowałam się, że popełniłam ogromny błąd. 
Luke rzucił Michael'owi znaczące spojrzenie. Chłopak wykręcił obie moje ręce do tyłu i przycisnął do ściany. Obezwładnił mnie. Blondyn podszedł spokojnie do mnie i zaczął wyjmować rzeczy z moich kieszeni. Szczęście czy nieszczęście ale miałam tylko telefon. Schował go do swojej kieszeni i kazał Michael'owi mnie puścić. Wypełnił polecenie i uwolnił moje ręce z uścisku. Popchnął mnie mocno w bok i skończyło się na tym, że znów upadłam. 
-Przestań traktować ją jak śmiecia! -wrzasnął któryś z nich. Chyba Calum. Podbiegł do mnie i znów pomógł mi wstać. 
-Dziękuje -szepnęłam cicho, tak aby tylko on to usłyszał. Obdarował mnie ciepłym uśmiechem i powiedział "Nie ma za co". 
Polubiłam go. Był inny niż cała ta banda. Przejmował się mną i nie bał się przyznać do tego. Czułam w nim jakąś bratnią duszę. Pomimo tego piekła co wokół mnie się aktualnie rozgrywa, on jest plusem tego wszystkiego i myślę, że pomoże mi się wydostać z tego domu. 









Dum dum, rozdział 2! :D 
Jesteście wszyscy tacy wspaniali! Ponad 800 wejść a praktycznie jeszcze nic nie mamy.
Jesteśmy w szoku :o
Przypominamy, że tego bloga prowadzą dwie osoby i nie należy jedną chwalić bardziej od drugiej :) 
Teraz sprawa bardziej poważna: 
Boimy się, że to fanfiction za niedługo zniknie. Dlaczego? Znalazła się osoba, która uważa, że nie może być dwóch kryminalnych fanfiction. Grozi nam zgłoszeniem i niestety znaczyłoby to koniec naszego "Revenge". 
Naprawdę nie rozumiemy tej osoby :o 
Nie widzimy nic złego w pisaniu tego fanfiction, ponieważ: 
1. Nic nie kradniemy 
2. Samodzielnie wymyślamy cały ten tekst, wszystkie dialogi i w ogóle wszystko co się tutaj znajduje 
3. Czytelnikom podoba się za równo jej fanfiction, jak i nasze 
Chciałybyśmy znać wasze zdanie na ten temat i liczymy na wsparcie z waszej strony. 
Liczymy na komentarze! 
Do następnego 
Papa, xxxx 


20 komentarzy:

  1. Blog świetny ! Kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  2. aww cudowny x
    zapraszam też do mnie http://zakazana-rzeczywistosc.blogspot.com/
    @imaginationss1

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku to straszne. Nie może was zgłosić. To jest świetne. Nie wybacze jej tego.
    No ale wracając do rozdziału to jest naprawdę cudny. Niby dopiero drugi rozdział ale naprawdę zwraca uwagę. No nic czekam na następny rozdział @iloveirlandNH

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga nzgsjxh

    OdpowiedzUsuń
  5. O jezus, jezus Calum taki dobry :3. Trochę trudne do wyobrażenie, że Mikey to taki zły ale i tak czekam na kolejny xx
    omgmycalum

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba, a poza tym jest wiele kryminalnych ff wiec czemu ktoś się przyczepił was?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się coraz lepiej! :) Świetna fabuła, czekam na next'a :)
    @Love_Drug_Boobs

    OdpowiedzUsuń
  8. No chyba pojebało tą osobę! (xd) Nie może Was zgłosić, to ff jest świetne, a przecież w internecie jest dużo kryminalnych opowiadań ;o
    Rozdział genialny! Tak bardzo lubię Caluma, jest miły i to jak wstawił się za nią to po prostu awww ^^
    Podobają mi się też wersje reszty 5SOS <3 I wgl fabuła, to jak piszecie! Kocham Was <3
    Czekam na next ♥♥♥
    Pozdrawiam xoxox
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  9. omfg ff jest zarąbiste! a nawet nie jestem fanką 5SOS, macie talent do pisania, wychodzi Wam to mega idfgfueisfkjh <3 czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny rozdzial. Czekam na next x
    Czy moglybyscie mnie informowac na tt? Jakby nie bylo problemu. @lovmyangels

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie !!!! *_____* Che kolejny rozdział! Mało jest blogów z 5SOS, ale ten jest NIESAMOWITY!!!! Kocham Was dziewczyny!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. po prostu MEGA !!!! Czekam na nn ! Jesteście genialne ! ŻYCZĘ WENY !
    @_agata_w

    OdpowiedzUsuń
  13. to jest świetnie omg ahkfdjfds

    OdpowiedzUsuń
  14. jejku jakie swietne opowiadanie andndjodd naprawde zajebiste :) dopiero zaczelam je czytac, wiec nie wyobrazam sobie, zebym miala przestac. przeciez to jest chore, zeby zglaszac blog, bo jest kryminalny i ktos juz taki ma lol jest duzo takich blogow, a z sosikami jest ich bardzo malo. opowiadanie jest genialne i jesli mozecie to informujcie mnie na tt o rozdzialach. zycze weny i czekam na kolejny! x @idkloveisequal

    OdpowiedzUsuń
  15. asdfghjkl jeju to ff>>>>>>>>>>>>>
    już nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie romans?? :DD jeeej, szybko dodajesz te rozdziały aż jestem w szoku. ;D ale z drugiej strony to dobrze. ;* czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  17. skoro nic nie skopiowałyście to czemu odpowiadacie na to co napisała ta osoba? widocznie musicie mieć coś na sumieniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jasne, że nic nie kradniecie *czujecie ten sarkazm*
    Po prostu wasza psychika wmawia wam, że same piszecie to ff, ale rak nie jest. Powiem wam, że są od tego specjaliści, nawywani potoczne hejterami, oni pomagają takim ludziom, kopną w tyłek raz, drugi i może wam coś przeskoczy i przestaniecie zrzynać czyjegoś opowiadania?
    Dziękuję za uwagę,
    Ja.


    #antyrevenge

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z tobą w pełni
      #antyrevenge

      Usuń
  19. Skopiowana jest tutaj FABUŁA Cienia. (http://cienfanfic.blogspot.com) Mogłabym w punktach wymienić elementy, które są skopiowane, ale sądzę, że nie będzie to potrzebne, ponieważ jeśli tylko czytelnik przeczyta prolog od razu to zauważy. Jeśli ktoś czytał notkę pod ostatnim rozdziałem na pewno spostrzegł, że o tym pisałam NIE PODAJĄC ANI ADRESU ANI NICZEGO DOTYCZĄCEGO BLOGA KTÓRY SKOPIOWAŁ FABUŁĘ. Napisałam jednak, że blogi, które coś ruszyły z Cienia będą na pewno tego świadome i będą o tym wiedziały. Skoro nic nie skopiowałyście, czemu odpowiadacie na moje oświadczenie? Same się "wygadałyści" Co więcej, postawiłyście MNIE W ZŁYM ŚWIETLE przez co zostałam uznana "pojebaną" (tak, czytnęłam sobie komentarze) W dodatku przekręciłyście moje słowa. Jak większość z was czytała - napisałam, że chodzi mi o skopiowanie fabuły bądź treści, nie o motyw gangów, niebezpieczeństwa gdyż on jest dość popularny i nawet nie podlegałby w życiu plagiatowi. Wy natomiast stwierdziłyście, że chodzi mi właśnie o to, że wasze fanfiction jest "kryminalne". Dodałyście, iż uważam, że nie może być dwóch fanfiction kryminalnych. (Gdzie jest tutaj kolejne nie doczytanie, albo nie zrozumienie treści napisanej przeze mnie, gdyż w notce pozdrowiłam koleżanki z bloga Cross, które również piszą fanfiction z motywem gangów, niebezpieczeństw, akcji - błędne oskarżenie z waszej strony) Wspieram wiele blogów, kto śledzi mojego twittera może to zauważyć, gdyż udostępniam ogrom linków w tym blogi z tego samego gatunku co mój.
    To nie jest moje "widzi mi się", nie wymyślam sobie podobieństw, bo nie jestem jedyną, która je zauważyła. Nie mam nic do tego, jeśli ktoś inspiruje się Cieniem, pochlebia mi to i nawet czytam te blogi z ciekawości. (wystarczy sprawdzić moją bibliotekę na wattpad albo twittera z linkami) Nie rozumiem, tak ciężko wymyślić coś swojego? Całkowicie swojego? Nie mówię, że trzeba odchodzić od gangów. Tyle osób czyta Cienia, pisze również o gangach i innych tego typu rzeczach i jakoś nie ma podobieństw.
    Nie chodzi mi o to, żeby was obrazić, zmieszać z błotem czy cokolwiek innego. Specjalnie nie napisałam o waszym blogu u siebie, żeby nie robić wam antyreklamy, chciałam załatwić to po cichu. Nie poprosiłam nawet o usunięcie tego bloga. A co dostaje w zamian? Jakieś notki, gdzie odwracacie kota ogonem, stawiając mnie w złym świetle.
    Kopiując, mogłyście się liczyć z tym, że i tak to znajdę bo naprawdę chronię swój blog. Nie dziwcie się, że są teraz ataki. Ja was nie atakuję, żeby nie było, a już na pewno nie grożę jak to napisałyście. Ja tylko zwracam uwagę na to, co zrobiłyście. Odwróćmy rolę. Piszecie fanfiction, które odnosi sukces, a potem wchodzicie na jakiś blog, gdzie jest zerżnięta fabuła. Nie sądzę, żeby to było w porządku. Szczerze w to wątpię. Jak byście się czuły? Nie za fajnie, prawda? To wiecie jak ja się czuję.
    Możemy uniknąć całej tej wojny, bo ja nie zamierzam robić dramatów. Jestem osobą bezkonfliktową i mimo wszystko, wierzę, że uda nam się to rozwiązać w prosty sposób za pomocą kulturalnej rozmowy. Zapraszam na twitter na dm @hypeash bo wątpię, że chcemy robić kłótnie publiczne, to sprawa między nami, lub na e-mail paulineszek@op.pl
    Czekam na odzew z waszej strony.

    OdpowiedzUsuń