poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 8

Michelle:

Co się ze mną ostatnio dzieje? Najpierw przyłapano mnie i Nicole na spotkaniu a teraz tak łatwo wydałam Caluma. Przecież on doskonale by wiedział co robić i mówić by nas wybronić, a ja mu to wszystko spieprzyłam. 
Jedyne pytanie jakie aktualnie krążyło mi po głowie to: gdzie wywieźli Nicole? Nie ma jej już od 2 dni. Wiem, bo słyszałam jej krzyki które później umilkły a po chwili pisk opon odjeżdżającego samochodu. 
Boli mnie to, że Calum nie przychodzi do mnie od ostatniej wizyty która miała miejsce 2 dni temu. Boję się o niego. Może chłopcy kazali mu wyjechać albo co gorsza, coś mu zrobili. Natychmiast odrzuciłam od siebie te myśli, bowiem można było zauważyć że chcąc czy nie chcąc szanują siebie i są przyjaciółmi. 
Spojrzałam na swoje spodnie, które dostałam ostatnio od Caluma. Codziennie lub co drugi dzień, przynosił mi nowe ciuchy, bym nie chodziła w brudnych. Nie wiem jak udało mu się do tej pory ukrywać to przed chłopakami. Ja od razu bym zauważyła Hooda wchodzącego do domu z minimum dwiema torbami wypchanymi po brzegi. 
Usłyszałam na korytarzu ciężkie kroki a po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Luke. Wyraz jego twarzy jak zwykle okazywał obojętność.
-Nicole już tu nie ma -rzucił szorstko i przymknął za sobą drzwi. Po chwili oparł się o nie i popatrzył na mnie jakby spodziewał się odpowiedzi.
-Wow -mruknęłam sarkastycznie -wiem to od dwóch dni, ale dzięki za info.
Na jego twarz wpłynął wściekły wyraz a oczy zdawały się ciskać błyskawice.
-Znowu Calum ci wszystko powiedział? -zapytał groźnie.
-Nie! -odpowiedziałam mu szybko, żałując, że w ogóle się odezwałam -po prostu słyszałam wrzaski na dole i odjeżdżający samochód i pomyślałam sobie, że...
-Dobra, już dobra -mruknął cicho -wierzę ci.
Przyjrzałam mu się uważnie. Widać było, że jest zmęczony. Miał podkrążone oczy i opadnięte policzki. Mimo to i tak wyglądał cudownie... Co? Nie! Wyrzuć te myśli. Nie mogę tak przecież o nim myśleć. On jest okropny. Straszny. Fuj. Ble... Kogo ja oszukuję? Jest mega przystojny. 
Blondyn chyba zauważył, że mu się przyglądam ponieważ spuścił głowę w dół, lekko się uśmiechając. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Nigdy nie widziałam by on, Luke Hemmings, się uśmiechał. Naprawdę dziwnie było zobaczyć jego uśmiech. W tym momencie nagle stał się innym człowiekiem. Na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech, ale szybko zniknął, ponieważ Luke z powrotem przybrał groźną postawę, jakby się bał okazać jakiekolwiek pozytywne uczucia. 
-Luke... -zaczęłam nieśmiało, a blondyn wbił wzrok we mnie -nie wiesz przypadkiem gdzie jest Calum?
-Ma ważniejsze sprawy na głowie niż twoja osoba -odparł chamsko.
-Wiesz co? -odważyłam się lekko podnieść głos -jesteś bezczelnym potworem.
Blondyn spojrzał na mnie najpierw oburzonym wzrokiem lecz później coś się w jego oczach zmieniło. Pojawił się w nich smutek. 
-Każdy tak mówi -powiedział cicho -dla każdego jestem tylko "potworem". Nikt nie wie dlaczego zabijam. Nikt nie wie, że oni zabili moją rodzinę. Wszyscy myślą, że robię to tak o, dla hecy. Nikt nie wie, jaki jestem naprawdę... W sumie ja sam też tego nie wiem.
Przez dłuższą chwilę milczałam, nie wiedząc co powiedzieć. Nigdy mi nawet nie przyszło do głowy, żeby się go spytać "po co zabijasz?". Oceniłam go po pozorach. "Zabili moją rodzinę". Co? Zabili mu rodzinę? Było mi teraz strasznie głupio. Zrobiło mi się go żal. 
Wstałam z łóżka i zbliżyłam się do niego z zamiarem przytulenia go. Ale zrezygnowałam z tego i tylko stanęłam przed nim. 
-Wiesz... -zaczęłam -oknem do duszy człowieka są oczy. Ty masz piękne oczy, więc także cudowną duszę. Tylko po prostu przysypano ją szarym prochem, trudnym do usunięcia. Musisz się tylko postarać usunąć ten kurz, by ludzie zobaczyli jaki jesteś naprawdę. Niczego nie osiągniesz wciąż upokarzając innych chcąc swoim zachowaniem ukryć prawdziwe uczucia. W głębi duszy czuję, że jesteś inny. Wiem, że jesteś inny.
Luke przez długą chwilę mi się przyglądał, milcząc. Do mojej głowy już przychodziły myśli typu, że źle zrozumiał moją wypowiedź albo że znowu będzie próbował mnie uderzyć. Zaczęłam się powoli cofać w stronę łóżka, lecz nieoczekiwanie Luke pochylił się w moją stronę i przytulił mnie mocno. 
-Dziękuję -wyszeptał w moje włosy -nikt w nigdy nie powiedział mi niczego miłego. Nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że usłyszę coś miłego a co dopiero to...
Stałam sparaliżowana, bojąc się wykonać jakikolwiek ruch. Bałam się odwzajemnić uścisk, ponieważ mimo iż się do siebie zbliżyliśmy, nie tylko fizycznie, obawiałam się tego, że Luke się zezłości i będzie udawał, że nic się nie wydarzyło. 
Jednak po dłuższej chwili odważyłam się wykonać drobny ruch i niepewnie go objęłam. Blondyn wtulił się do mnie jeszcze bardziej, a moją twarz nagle oblał rumieniec. Po chwili także się w niego wtuliłam, czując się przy nim po raz pierwszy bezpieczna. Pachniał tak niesamowicie. Nie chciałam się od niego odrywać. Mogłabym spędzić w tych ramionach resztę dnia. 


***


Siedziałam na łóżku i przypominałam sobie to co wydarzyło się kilka godzin temu. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że to wszystko w ogóle miało miejsce, że to nie sen. Zamknęłam oczy próbując sobie przypomnieć jak dobrze mi było w ramionach Luke'a. Jak pięknie pachniał. Jak szczere były jego słowa... 
Moje myśli przerwało delikatne pukanie do drzwi. Moje serce zabiło szybciej, ponieważ od razu wiedziałam że to Calum. Poprawiłam się na łóżku, czekając aż wejdzie. 
-Hejka -zaczął nieśmiało i przeszedł przez próg. 
Spojrzałam na niego zdziwiona, ponieważ w ręku trzymał gitarę. Co on mi będzie kolędy śpiewał? 
-Mam pytanie -odkaszlnął -w sumie to chyba nawet prośbę. 
-Dajesz -uśmiechnęłam się już olewając ten fakt, że przyszedł z instrumentem.
-Mogłabyś ocenić piosenkę którą zaraz zaprezentuję? -zapytał, jednocześnie podnosząc gitarę. 
Spoglądnęłam na niego a potem na instrument. 
-Umiesz grać? -spytałam zdziwiona.
-Chyba -zaśmiał się nerwowo -sprawia mi to frajdę. 
-Dobra, dawaj -klasnęłam w dłonie i lekko podskoczyłam na łóżku. 
Calum stanął w wygodniejszej pozycji i złapał gitarę tak, by lepiej mu się ją trzymało podczas grania. Miał kilka podejść zanim zaczął, ponieważ co chwilę chciało mu się śmiać albo się peszył. Po kilku próbach zaczął grać, a po moim ciele przebiegły dreszcze, gdy pierwsze słowa padły z jego ust.


(klik, dla lepszego efektu)

You look so beautiful 
   No one but me knows your insane
I feel so damn pathetic
My friends just don't get it

Cause you've got me under oath
Before you I was in the fucking rut
One day you are in the past
That night I ask you back

It started out just harmless fun
Now you've got me thinking you are the one

Cause if you wanna take me home
You know i'm ready to leave
You've got me under your spell
Please don't sent me free

Cause i've been having all these nightmares
Seeing you is my only way up
Feeling so defenseless
But i'm telling you
I wouldn't change a thing

You've got me feeling strange
Cause i love to hate you so damn much
But i can't think of leaving
Cause you're what keeps me breathing

It started out just harmless fun
Now you've got me thinking you are the one

Cause if you wanna take me home
You know i'm ready to leave
You've got me under your spell
Please don't set me free

Cause i've been having all these nightmares
Seeing you is my only way up
Feeling so defenseless
But i'm telling
I wouldn't change a thing

Cause if you wanna take me home
You know i'm ready to leave
You've got me under your spell
Please don't set me free

Cause if you wanna take me home
You know i'm ready to leave
You've got me under your spell
Please don't set me free

Cause i've been having all these nightmares
Seeing you is my only way up
Feeling so defenseless
But i'm telling you
I wouldn't change a thing



Patrzyłam na niego wilgotnymi oczami, gdy odkładał gitarę na bok. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało i usiadł obok mnie na łóżku. 
-I jak? -zapytał cicho.
-To jest piękne -odgarnęłam niesforne kosmyki włosów, które spadały na moją twarz. 
-Cieszę się, bo wiesz... -spojrzał speszony w moje oczy -napisałem ją dla ciebie. 






Nicole:

Bałam się. Po tej całej kłótni między Michelle i tym Luke'iem, która miała miejsce 2 dni temu, Michael zabrał mnie do jakiegoś Boba. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję, nie wiedziałam co zrobili Michelle i nie miałam zielonego pojęcia kim był Bob dla chłopaków którzy mnie porwali. 
Gdy Michael mnie tu przywiózł, gospodarza nie było. Clifford wepchnął mnie do jakiegoś pokoju i wyszedł. Od tamtej pory nie odważyłam się wyjść, a Bob także mnie nie odwiedzał. Jakbym nie istniała. 
Mimo wszystko czułam strach. Teraz siedziałam skulona na łóżku, podciągając kolana pod brodę. Myślałam o tym ciemnowłosym chłopaku, który obronił Michelle przed Luke'iem, gdy ten chciał ją uderzyć. W tamtej chwili miałam ochotę skopać Hemmingsa, ale Michael za mocno mnie trzymał. W każdym razie myślałam co łączyło ciemnowłosego z moją przyjaciółką. Michelle patrzyła na niego z taką ulgą, gdy ją obronił.. 
Westchnęłam, po czym wstałam z łóżka. Za oknem było już całkiem ciemno, a budzik, stojący na szafce nocnej wskazywał 23;40. Zaczęłam nasłuchiwać, ale zza drzwi nie dochodziły mnie żadne dźwięki. Zawsze gdy szłam spać nasłuchiwałam, czy aby Bob nie chodził po domu. Bałam się, że mógłby mi coś zrobić, więc puki w domu nie zrobiło się cicho, nie odważyłam się zasnąć. 
Teraz jednak panowała kompletna cisza, więc zgasiłam światło, ściągnęłam spodnie, koszulę i skarpetki, zostając w bieliźnie i zwykłej białej koszulce, po czym wślizgnęłam się pod kołdrę. Zamknęłam oczy, modląc się w duchu, by ta noc przeminęła spokojnie. 
Jednak nie zdążyłam nawet zakończyć tej cichej modlitwy, gdy usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi. Zamarłam, otwierając szeroko oczy. W mroku poruszał się jakiś duży kształt. Usiadłam gwałtownie, odsuwając się jak najdalej od ciemnej postaci. 
Nagle coś pstryknęło, a pokój zalało światło z lampy. Zamrugałam kilka razy, a gdy moje oczy przyzwyczaiły się do jasności, ujrzałam przed sobą mężczyznę, który jak się domyśliłam był Bobem. Mężczyzna był strasznie wysoki, miał krótkie, brązowe włosy i ciemne oczy. Miał szerokie bary, a na jednym ramieniu zobaczyłam tatuaż przedstawiający nagą kobietę.
Bob zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu a na jego ohydnej twarzy pojawił się obleśny uśmiech. Zrobił krok w moją stronę, a ja znów się cofnęłam. Zaśmiał się nieprzyjemnie. 
-Tak witasz mężczyznę, który daje ci dach nad głową? - zapytał z drwiącym uśmiechem. 
-Wolałabym spać na ulicy, niż przebywać z tobą w jednym domu. Niestety nie mam wyboru i muszę tu tkwić. - syknęłam, a w oczach Boba zalśniły złowrogie iskierki. 
Ruszył w moją stronę, a ja chciałam się jeszcze raz cofnąć, ale nie miałam gdzie. Bob stał już przy łóżku i teraz jego wzrok padał prosto na moje piersi. Zasłoniłam się kołdrą, nie pozwalając łzom strachu wylać się z moich oczu. 
-Pokaż mi się. Przecież nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać. - szepnął patrząc na mnie z tym obleśnym uśmiechem. Pokazałam mu środkowy palec.
-Spierdalaj, zboku. - warknęłam. Teraz w jego oczach błysnął gniew. Wszedł na łóżko i nim drążyłam się ruszyć, chwycił mnie za nadgarstki, czyniąc mnie tym kompletnie bezbronną.
-I co teraz powiesz, ślicznotko? - szepnął, wprost do mojego ucha, przygryzając go lekko. Zaczęłam się szarpać, ale jego uścisk był wręcz miażdżący. Zaśmiał się ochryple. 
-Krzycz, krzycz. I tak nikt cię nie usłyszy. - powiedział cicho, po czym chwycił moje oba nadgarstki jedną ręką, a drugą wjechał pod kołdrę. Zaczęłam płakać, wrzeszcząc wniebogłosy.
-Zostaw mnie, sukinsynu! - krzyczałam na całe gardło, a on tylko się śmiał. 
Czułam tak straszne obrzydzenie, a do tego złość, ból, upokorzenie i bezradność. Jego ręka wylądowała pod moją koszulką i jechała w górę. Kopałam nogami, ale usiadł na mnie okrakiem, unieruchamiając mnie. 
-Podoba cię się, słonko? - zapytał ochrypłym głosem, całując mnie po szyi. Zaczęłam walić głową na boki, ale on wtedy ręką, którą przed chwilą trzymał w moim staniku, uderzył mnie w twarz. Poczułam piekący ból rozlewający się po całej twarzy, a przed oczami pojawiły mi się czarne plamki.
-Zostaw mnie, proszę. - wymamrotałam, czując, że dłużej nie dam rady się opierać. Znów tylko się zaśmiał, po czym wjechał ręką pod kołdrę, a ja poczułam jego szorstką dłoń na udzie. Krzyknęłam rozpaczliwie, tracąc całą nadzieję. 
I właśnie wtedy Bob zleciał ze mnie, a po chwili do moich uszu dobiegł ogłuszający huk. Nie miałam siły się podnieść. Czułam się brudna, ale tego brudu nie będzie się już dało zmyć. Płakałam, a gdzieś z oddali dochodziły mnie czyjeś krzyki.
W końcu zmusiłam się by usiąść. Bob leżał na ziemi i jęczał, uciskając dłońmi ramię z wytatuowaną kobietą, które teraz było całe we krwi. Nad nim stał wysoki chłopak, z kręconymi, blond włosami i brązowymi oczami, które teraz ciskały mordercze spojrzenia na rannego mężczyznę. 
Ashton. 
Chłopak celował z pistoletu w mężczyznę, mówiąc coś do niego cicho. Ja jednak byłam teraz tak strasznie przybita, że gdy zobaczyłam Ashtona, zapłakałam jeszcze bardziej. Nie mogłam powiedzieć, że byłam szczęśliwa. Byłam mu po prostu wdzięczna. Nie obchodziło mnie, co tu robił, liczyło się tylko to, że tu był. 
Irwin słysząc mój szloch, rzucił mi szybkie spojrzenie, po czym wymierzył Bobowi mocnego kopa w głowę. Mężczyzna jęknął, po czym zamilkł i znieruchomiał. Dopiero wtedy Ashton podszedł do mnie. Usiadł na łóżku, mierząc mnie spojrzeniem. Zdałam sobie sprawę, że wyglądam okropnie, ale teraz czułam się tak źle, że wygląd nie miał znaczenia. 
-Musiałaś wpakować się w kolejne kłopoty, nie? - zapytał niby dla żartu, ale jego twarz była poważna. Zaszlochałam, po czym rzuciłam mu się na szyję. Byłam tak strasznie przerażona, że jedyne czego potrzebowałam to bliskość kogoś znajomego. Dobra, Irwina prawie nie znałam, ale uratował mnie. 
Ashton zamarł, wstrzymując oddech, ale mnie nie obchodziło to, że zgrywał tajemniczego i niedostępnego. W tej chwili potrzebowałam jego siły. Szlochałam więc w jego bluzę, a on po chwili westchnął i nieśmiało objął mnie ramieniem. 
-No, już dobrze. Jesteś bezpieczna. - mówił cicho, a z każdym jego słowem mój szloch cichł, aż w końcu całkowicie zamilkłam, wpatrując się w ciało Boba. 
-Zabiłeś go? - zapytałam nagle, a Ashton odsunął się ode mnie i uniósł brwi. 
-Ten koleś właśnie próbował cię zgwałcić, a ty się martwisz czy go zabiłem? Na twoim miejscu to jeszcze bym go dobił kilka razy. - rzucił. Warga mi zadrżała, a Ashton widząc to westchnął, przewracając oczami. - Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to nie, nie zabiłem go.
Wstał, po czym zbadał mnie spojrzeniem, a widząc w co jestem ubrana zmarszczył brwi. Rozejrzał się, ale mojego ubrania nigdzie nie było widać. A mogłabym przysiąc, że leżało na ziemi. Irwin jeszcze raz na mnie spojrzał, po czym ściągnął bluzę przez głowę i rzucił mi ją. 
-Ubierz się, na zewnątrz jest zimno. - mruknął. Miał teraz na sobie tylko koszulkę bez rękawów. Zagryzłam wargę, myśląc, że to miłe z jego strony, po czym założyłam jego bluzę, która okazała się sporo za duża. 
Wstałam niepewnie, a Ashton przyjrzał mi się uważnie.
-Musi wystarczyć. Chodź. - chwycił mnie za rękę i pociągnął do drzwi. Nie opierałam się, ale gdy przechodziłam obok nieprzytomnego Boba poczułam dreszcze. Czułam się teraz taka zniszczona, ale postanowiłam zmusić się jeszcze tylko do krótkiego marszu za Irwinem. Stwierdziłam, że później odpocznę. 
Wyszliśmy na ulicę i skierowaliśmy się do auta. Wsiadłam na fotel pasażera i skuliłam się w nim, pragnąc tylko zasnąć. Chciałam wyłączyć się na wszystko, zniknąć, zapomnieć o tamtym incydencie, o rękach Boba na moim ciele... Jedna łza spłynęła mi po policzku, ale nie przejęłam się tym. 
Gdy ruszyliśmy, nikt się nie odezwał. W końcu, po jakichś 20 minutach jazdy, spojrzałam na Ashtona. Zaciskał ręce na kierownicy, a ja odniosłam wrażenie, że usilnie unika mojego wzroku. 
-Ashton? - zagadnęłam. Nie odpowiedział, ale wiedziałam, że słucha. - Dziękuję. 
Milczał. Wpatrywał się przed siebie, a ja powtórzyłam.
-Dziękuję, że wtedy mnie uratowałeś. Jestem ci bardzo wdzięczna..- Irwin zjechał na pobocze, a gdy samochód stanął, pochylił się nade mną, z jakimś groźnym błyskiem w oku. 
-Słuchaj, nie jesteśmy przyjaciółmi przez ten jedn incydent. Pomogłem ci, to wszystko, więc proszę, zamilcz. - warknął. Skuliłam się jeszcze bardziej, ale nie odwróciłam wzroku.
-Chciałam ci tylko podziękować.. - szepnęłam. 
-Nie powinnaś być mi wdzięczna. Mogłem cię tam zostawić...
-Ale nie zostawiłeś. - przerwałam mu. Rzucił mi wściekłe spojrzenie. 
-I teraz tego żałuję. - syknął, przez zaciśnięte zęby. Przygryzłam wargę, patrząc w te brązowe oczy. - Nie licz, że z każdej opresji będę cię wyciągał. To ja jestem ten zły, Nicole. 
Odwrócił się ode mnie i wjechał na drogę. Milczałam chwilę, myśląc, a Irwin wbijał wściekły wzrok w drogę.
-Nie wierzę ci. - szepnęłam. 
-O co ci chodzi? - zapytał groźnie, nie patrząc na mnie. 
-Żaden człowiek nie wybiera zła, bo jest zły. Ludzie po prostu mylnie biorą je za szczęście, gdy szukają dobra. - powiedziałam bardzo cicho. 
Ashton spojrzał na mnie, nagle ignorując drogę. Zmarszczył brwi, wpatrując się w moją twarz, jakby chciał sprawdzić, czy sobie z niego żartuję. Nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia, więc odwróciłam się do okna, a gdy samotna łza spłynęła po moim policzku, zamknęłam oczy, pragnąc za wszelką cenę zniknąć i zapomnieć o ostatnich dniach.






Jak się wam podobał rozdział 8? 
My, jako autorki, jesteśmy dumne z tego co napisałyśmy! :D 
Po raz kolejny dziękujemy za tyle wejść, komentarzy i w ogóle za waszą obecność 
Mamy do was prośbę:
Jeżeli podoba wam się to fanfiction to wspomnijcie o nim np. na tt :) 
Będziemy wam za to naprawdę bardzo wdzięczne
Liczymy na komentarze i szczerą opinię!
Do następnego rozdziału
Papa, xx 

16 komentarzy:

  1. O boziu !!!! Ja chce juz dalej , dalej !!! Super rozdzialek nie moge sie doczekac nastepnego :** weny zycze

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera jest zajebisty, genialny jezu kocham. Luke i Michelle omg chce takich rozdziałów więcej
    Jest świetny dziękuję
    @berryybubble

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ♥♥♥ /Loli$a

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba ten rozdział, kurcze no swietnee rozwinięcie akcji... tylko czekać na kolejny i kolejny rozdział. XD i szczerze juz się nie mogę doczekać. @loovesellena_

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!! To opowiadanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie, pozytywne oczywiście. Bardzo bardzo podoba mi sie ten rozdzial, chyba to mój ulubiony, jak na razie. Czy mi sie wydaje czy Nicole i Ashton będą razem. Prosze prosze prosze!! I szkoda że hmm...Luke jest cały czas taki oschły i wprost chamski dla Michelle, ale w tym rozdziale jest inny i kochany....przez chwile, ale dobre i to. Mam jednak nadzieje, że będą razem. Calum napisał dla niej piosenke, ale lepiej jakby pozostali tylko dobrymi przyjaciółmi. Mam nadzieje, że Calum i Luke wszystko sobie wyjaśnią i sie pogodzą. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, co wydarzy sie dalej. Czekam na kolejny i życzę duuuużo weny na kolejne rozdziały!! :D @ClaudiaMitis xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) zajebiście wam to wyszło. Fajne rozwinięcie akcji. Nie mogę doczekać się kolejnej części :D Miłego i szybkiego pisania 9 rozdziału xdd

    OdpowiedzUsuń
  7. omg dkfjhdrksfjh *-* TO. JEST. BOSKIE. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hdjeudbhdjdhdjsjdndynsrudbe ♥♥♥ piszcie szybko następny!! TO JEST GENIALNE! ♥
    @awhmyboyzz

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww Nicole i Ash ♡ Dziewczyny moglibyście mnie informować o rozdziałach? @cliffoordz

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny!!!!!!!!!!!!! jeejku ;')
    pozdrawaim xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział <3 Zastanawiam się czy teraz Luke bd traktował ją inaczej, czy może uda że nic się nie stało...
    Czekam na kolejny xx
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  12. OOOOO JEZUŚKUUU!
    TO JEST GENIALNE, PERFEKCYJNE, CUDOWNE!
    NICOLE I ASHTON BĘDĄ RAZEM. MÓWIĘ WAM. JA JUŻ ICH SHIPPUJE KURWA
    I LUKE I MICHELLE TAKIE AWWW
    BOŻE NIE MOGĘ! UZALEŻNIŁAM SIĘ
    PISZCIE SZYBKO NASTĘPNY, PROOOOSZĘ
    JEZU JAKIE EMOCJE
    ŻYCZĘ WENY!

    OdpowiedzUsuń
  13. o rany :ooo chyba najlepszy rozdział jaki czytałam, a powiem wam, ze wszystkie do tej pory były cudne :P
    Luke i Michelle będą razem. Ale też chcę żeby była z Calumem :o i jak tu to pogodzić?
    Ale Nicole i Ash muszą być razem. Będą , prawda? Powiedzcie że tak!
    w każdym razie świetna robota, czekam na next <3 xxxx

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże boskie <333

    OdpowiedzUsuń
  15. shippuje nicole z ashtonem pa

    OdpowiedzUsuń