czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!
Bardzo ważne!
Luke:

Sunąłem po ziemi szybko i bezszelestnie jak duch. Przejeżdżałem ręką po zimnych, kamiennych ścianach jakiegoś obcego budynku. Byłem coraz bliżej głównych drzwi starego i opuszczonego mieszkania. 
Stanąłem naprzeciwko nich, czując serce walące mi w klatce piersiowej jak oszalałe. Miałem ochotę przystanąć na kilka minut ale wiedziałem, że nie mogę. Ona jest w niebezpieczeństwie. Michelle mnie potrzebuje. 
Wchodząc do domu, zaatakował mnie nieprzyjemny odór pleśni i zdechłych zwierząt. Wzdrygnąłem się na myśl, co może znajdować się w zakamarkach pomieszczenia. Z oddali usłyszałem stłumiony krzyk. Rozpoznawałem ten głos. Pobiegłem jak najszybciej w głąb korytarza z którego dobiegał ów dźwięk. 
Przystanąłem, po krótkim biegu, by sprawdzić czy biegnę w dobrą stronę. Krzyk dochodził zza mnie. Obróciłem się na pięcie i szedłem, już wolniej, nasłuchując. 
Zatrzymałem się przy poniszczonych, drewnianych drzwiach z ledwie się trzymającą klamką. Słyszałem krzyk Michelle wołającej o pomoc a po chwili jęk bólu. Otworzyłem drzwi w jednej chwili i ujrzałem przerażający obraz. 
Kilka metrów przede mną stał jakiś mężczyzna. Obok niego, ze związanymi rękami i nogami, siedziała na krześle Michelle. Facet przykładał jej do głowy broń. Dziewczyna miała łzy w oczach a z jej ust ciekła cienka, szkarłatna ciecz. Gdy mnie ujrzała, spojrzała na mnie wzrokiem błagającym o pomoc. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, ukazując swoje niekoniecznie białe zęby. Obleciał mnie od góry do dołu obrzydzającym spojrzeniem. 
-Witam pana, panie Hemmings -odezwał się mężczyzna. Michelle zawrzeszczała o pomoc na wskutek czego, mężczyzna uderzył ją z łokcia w brzuch. Brunetka spuściła głowę w dół i wypluła krew z ust. 
-Zostaw ją! -krzyknąłem. Patrząc na dziewczynę, można było wywnioskować, że nieźle ją torturowali. Miała posiniaczoną twarz, zmierzwione włosy, szramy po przecięciach a do tego co chwilę pluła krwią. 
-Nie ma tak łatwo, chuju -zaśmiał się ironicznie i bliżej przystawił broń do skroni Michelle -coś za coś. 
Szczerze mówiąc, spodziewałem się tego. Wiedziałem, że za darmo mi jej nie oddadzą. 
-Czego chcesz? -zapytałem.
-Pieniędzy -mężczyzna odpowiedział bez chwili wahania. 
Po raz kolejny moja intuicja mnie nie zawiodła. Przeczuwałem, że będzie chciał forsy ale nie wiedziałem czy mu ufać. Nie wiedziałem czy dać mu te pieniądze. 
-Najpierw rozwiąż dziewczynę -postawiłem mu warunek a w oczach Michelle widać było ulgę. 
Mężczyzna zaśmiał się nieco szalonym śmiechem ale po kilku sekundach znów przybrał poważną postawę. 
-Nie jestem głupi, Hemmings -odkaszlnął i splunął na bok śliną -mogłaby uciec. Najpierw pieniądze. Jak dasz mi pieniądze to uwolnię twoją dziunię. 
Brunetka skarciła go nieprzyjemnym spojrzeniem. Nie ufałem debilowi. Nie chciałem wchodzić w ten układ. Najchętniej obróciłbym się na pięcie i wyszedłbym ale nie mogłem. Ona tu była. Potrzebowała mnie. Liczyła na to, że ją uratuję. Nie mogłem jej zawieść. 
-Dobra -odburknąłem i zacząłem wyjmować z kieszeni kurtki zwitki pieniędzy. 
Kiedy już wyrzuciłem na ziemię niezłą sumkę, spojrzałem na mężczyznę morderczym wzrokiem i kazałem mu uwolnić dziewczynę. 
-Bell, sprawdź czy są prawdziwe -rozkazał chłopakowi stojącemu w rogu pokoju. 
Nie wiedziałem jak długo tu był ale dopiero teraz go zauważyłem. Był biednej postury i wyglądał na, co najwyżej, 17 lat. Blondyn podszedł do zwitków leżących na podłodze, zaczynając je przewracać i coś pomrukiwać pod nosem. 
-Są prawdziwe -powiedział po chwili. Jego głos przypominał głos dojonej kozy. Biedaczek. Nie dość, że brzydki to jeszcze głos godny pożałowania. 
-Przynieś mi je tutaj -mężczyzna wydał kolejny rozkaz, wskazując palcem miejsce obok siebie. 
Chłopak zwinął przód swojej koszulki w kołyskę i zaczął do niej wkładać pieniądze. Widziałem jak trzęsą mu się ręce. Nie wiadomo dlaczego zrobiło mi się go żal. Po chwili blondasek podszedł do mężczyzny i zrzucił pieniądze obok niego, na ziemię. 
-Teraz uwolnij dziewczynę -rozkazałem -jak obiecałeś.
-Nie dotrzymuję obietnic, Hemmings -po tych słowach rozległ się huk. Michelle drgnęła konwulsyjnie, po czym znieruchomiała, a jej głowa bezwładnie opadła na pierś. Z jej skroni wylewała się krew, brudząc przy tym jej kasztanowe włosy. 
Mężczyzna z podopiecznym uciekli w popłochu zabierając pieniądze. 
Stałem jak głupi naprzeciwko Michelle, nie wiedząc co robić. Nogi miałem jak z waty i bałem się zrobić jakikolwiek ruch. Po chwili uświadomiłem sobie co się stało. Podbiegłem do dziewczyny, mając w oczach pełno łez. Wrzeszczałem jej imię. Błagałem by wróciła. Szarpałem jej kolana, lecz po chwili poddałem się i położyłem na nich swoją głowę. 
Straciłem ją. 
Otworzyłem się przed nią. Pokochałem. A ona zginęła. Gdzie jest, kurwa, Bóg?! Gdzie?! Ale nie zamierzałem przeżywać czegoś takiego po raz trzeci. Najpierw rodzina. Teraz Michelle. Ale trzeciego razu nie będzie. Michelle zabierze mnie razem ze sobą. 



Zerwałem się z łóżka jak poparzony. Całe moje ciało zalewał pot a mój oddech był ciężki i nierówny. Siedziałem tak przez dobre paręnaście minut, zanim ochłonąłem i uświadomiłem sobie, że to był tylko kolejny głupi koszmar. 
Wstałem z łóżka i poczłapałem niechętnie do łazienki. Stanąłem przed umywalką, przemyłem sobie twarz i spojrzałem w odbicie w lustrze. Kogo widzę? Widzę chłopca, który zupełnie nie radzi sobie z problemami jakie go otaczają. Widzę chłopca, który potrzebuje pomocy. Wziąłem kilka głębokich wdechów i wydechów a po chwili wyszedłem z łazienki. 
Za oknem było już dość jasno. Na oko, było około godziny 5 rano. Ubrałem ciemne rurki i zarzuciłem byle jaką bluzkę, by po chwili wyjść z sypialni. 
Moje myśli wciąż prześladował koszmar z minionej nocy. Nie mogłem tak po prostu zejść na dół. Musiałem sprawdzić czy z Michelle wszystko dobrze. Ruszyłem w stronę drzwi do pokoju w którym aktualnie zamieszkiwała brunetka. Stanąłem przy nich, bojąc się, że jak wejdę do środka to mogę jej tam nie zobaczyć a po kilku godzinach okaże się, że sen nie był snem tylko jawą. Odrzuciłem od siebie te wstrętne myśli i nacisnąłem delikatnie na klamkę starając się robić to jak najciszej, bowiem była godzina dość wczesna i wszyscy normalni jeszcze śpią. 
Drzwi otworzyły się z cichutkim skrzypnięciem a na podłodze pojawił się ledwo widoczny cień mojej osoby. Wszedłem do pokoju i przysunąłem się w stronę łóżka. Z początku zdawało mi się, że znajduje się na nim tylko zwinięta kołdra ale gdy stanąłem bliżej, zobaczyłem że jest tam zwinięta w kłębek Michelle. Podszedłem bliżej, tak że mogłem już spokojnie usiąść na łóżku, i spojrzałem na anielską twarz dziewczyny. Naprawdę, wyglądała jak anioł. Na jej twarzy malował się błogi spokój a jej oddech był spokojny i cichutki. Uśmiechnąłem się delikatnie i przesunąłem się na łóżku, wciąż nie odrywając od niej wzroku. Przybliżyłem się do niej tak, że teraz nasze twarze dzieliły jedynie centymetry. Położyłem rękę na jej czole i zacząłem odgarniać kosmyki włosów, które spadały na jej twarz. 
-Ochronię cię -szeptałem -choćbym nawet sam miał zginąć...
Powieki Michelle zadrgały niespokojnie, po chwili podniosły się ukazując jej brązowe oczy. Nieświadomy tego, że nadal wiszę nad nią, nie podniosłem się. 
-Co ty robisz? -wychrypiała dziewczyna i odsunęła się ode mnie delikatnie. 
Dopiero teraz uświadomiłem sobie w jakiej byłem pozycji. Oderwałem się w jednej chwili z łóżka i wstałem na równe nogi. 
-Sorry -wydukałem. 
Czułem się jak palant. Serio. Jak debil. "Sorry". Wow, ale ze mnie szalony romantyk. Rawr. Każda dziewczyna moja. 
Michelle patrzyła się na mnie jak na idiotę, lecz po chwili wybuchnęła śmiechem. Nie wiedziałem co ją tak rozbawiło ale chcąc czy nie chcąc musiałem się uśmiechnąć. Kiedy już się opanowaliśmy, dziewczyna usiadła na łóżku i zaczęła poprawiać swoje włosy. 
-Przed czym masz mnie ochronić? -zapytała mnie ledwo dosłyszalnym głosem.
Przełknąłem ślinę i ze smutkiem uświadomiłem sobie, że nie mogę jej tego powiedzieć. 
-Dowiesz się z czasem -odparłem -ale to jeszcze nie dzisiaj. 
Po tych słowach wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę schodów prowadzących na dół.

*** 

-Więc proszę cię, żebyś sprawdził dla mnie czy istnieje ktoś taki jak Bell w tej okolicy -poprosiłem Michaela, kończąc opowiadać mu mój koszmar. 
Niepokoiło mnie to nazwisko. Chciałem dla pewności sprawdzić, czy ktoś taki jest. 
-Hemmings, gdybym tak przeżywał każdy swój sen to nie byłoby za ciekawie -wysapał -daj sobie spokój. 
-Słuchaj, nic się nie stanie jeśli to sprawdzisz -odparłem już lekko zdenerwowany -a chciałbym mieć pewność gdyby nas zaatakowali. 
-Kto? -zapytał -kaczki z karabinami?
Sapnąłem i pokręciłem z załamaniem głową. 
-Michael -zacząłem -kaczki z karabinami nie istnieją. 
-Osz ty, człowieku małej wiary! -Clifford wykrzyknął te słowa, lecz po chwili się uśmiechnął -dobra, sprawdzę to dla ciebie. 






Michelle:

Stuk. Stuk.
Do moich uszu dobiegł jakiś dźwięk, ale postanowiłam go zignorować, jako, że aktualnie śniłam o bardzo miłej scenie ze mną i Luke'iem w roli głównej. Uśmiechnęłam się pod nosem, wtulając twarz w poduszkę. 
Stuk. 
Zakryłam głowę kołdrą, zaciskając powieki. Luke leżał obok mnie na trawie i bawił się moją dłonią. Wykręcał mi lekko palce, uśmiechając się pod nosem. Wiatr zrzucił mu blond włosy na roześmianą twarz. Wyciągnęłam rękę i odgarnęłam je, a on posłał mi uśmiech.
Stuk.
Przybliżyłam się do niego. Nasze twarze zbliżyły się do siebie, już prawie stykaliśmy się nosami. W jego niebieskich oczach, tańczyły wesołe iskierki. Przymknęłam powieki, skupiając się na tych cudownych ustach. 
Stuk. Stuk.
Otworzyłam  oczy, a twarz Luke'a zniknęła. W pokoju panował mrok, ale z powodu zasłoniętych rolet, nie mogłam ocenić czy jest już ranek, czy nie. Westchnęłam i przekręciłam się na bok, mamrocząc przekleństwa pod nosem. Te dźwięki były pewnie wytworem mojej wyobraźni. 
Stuk.
Zamarłam, gdy rozpoznałam ten dźwięk. Przypominał rzucanie czymś o szybę. Nie ruszałam się, tylko nasłuchiwałam. Nie wiem dlaczego, ale poczułam jak włoski jeżą mi się na karku. Stukanie rozlegało się w różnych odstępach czasu, ale nie ustawało na dłużej niż minutę. Więc nie mógł to być deszcz. Zagryzłam wargę, myśląc gorączkowo. Luke kazał mi się nie ruszać z pokoju. Ale chyba mogłam zajrzeć za zasłony, nie? 
Moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, więc usiadłam powoli i wsłuchałam się w kolejne dwa stuknięcia. Poza nimi, nie doszedł mnie żaden inny dźwięk. Wstałam i na palcach podeszłam do okna. Już miałam sięgnąć do zasłony, gdy się powstrzymałam. 
Coś w mojej podświadomości mówiło mi, że to zły pomysł. Bardzo zły pomysł. Jednak ja zawsze ignorowałam takie przeczucia i nic się nie działo, więc dlaczego teraz miało by być inaczej? To nie może być nic ważnego. Pewnie jakiś ptak stuka w okno. Odetchnęłam głęboko, po czym sięgnęłam do zasłony. 
Przybliżyłam do niej twarz, po czym delikatnie odsunęłam materiał, zaledwie na kilka centymetrów. Na zewnątrz panował mrok, co utwierdziło mnie w myśli, że jest noc. Latarnie rzucały nikłe światło. Rozejrzałam się, szukając źródła stukania. 
Krzyknęłam, gdy mój wzrok padł na nieruchomą postać stojącą dokładnie pod moim oknem. Postać była tylko ciemną sylwetką, ale i tak poznałam, że to mężczyzna. Patrzył prosto na mnie. Choć nie widziałam jego twarzy, poczułam paniczny strach. Mężczyzna pomachał mi, po czym odwrócił się i odbiegł, znikając w mroku. 
Cofnęłam się w głąb pokoju, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Strach mnie paraliżował. Usiadłam na łóżku, wpatrując się w falującą zasłonę. Warga mi drżała, a po policzkach spływały łzy. Co to miało być? Nie wiedziałam czemu, ale ten koleś zza okna przepełniał mnie strachem. Wszystko we mnie krzyczało, że grozi mi śmiertelne niebezpieczeństwo. 
Opanowałam się, po czym wstałam i podeszłam do drzwi z zamiarem natychmiastowego obudzenia Luke'a. Musiałam mu powiedzieć o tym co się wydarzyło. Pewnie będzie zły na mnie za to, że zlekceważyłam jego zakazy, ale gdy dowie się o tajemniczym gościu, na pewno wpadnie w szał. Świetnie. 
Sięgnęłam do klamki i z rozmachem otworzyłam drzwi. Otworzyłam szeroko oczy, gdy zobaczyłam na progu Caluma. Dłoń miał zaciśniętą w pięść i uniesioną, jakby chciał właśnie do mnie zapukać. Był taki kochany, zawsze najpierw pukał. Żaden inny chłopak tego nie robił.Od razu odpędziłam od siebie te myśli, gdy przypomniałam sobie słowa Michaela. 
Na twarzy Hooda malowało się zaskoczenie. Dłoń ciągle trzymał w górze. Opuścił ją i zmarszczył brwi, wpatrując się w moją twarz. 
-Co tu robisz? - zapytałam cicho. 
-Ja chciałem.. nie, nic... - wymamrotał. Wyciągnął dłoń i przejechał nią po policzku, ocierając pozostałości po gorących łzach. 
Odtrąciłam jego rękę i cofnęłam się do pokoju, zamykając mu drzwi przed nosem. Nim się zamknęły, zobaczyłam jeszcze jego zdezorientowane spojrzenie. 
-Idź sobie! - krzyknęłam jeszcze, po czym oparłam się plecami o drzwi. Myśli o tajemniczym gościu zza okna przestały mieć znaczenie. Teraz w mojej głowie błądził Calum. Przeklęłam się w myślach za swoją naiwność. 
-Co się stało, Michelle? - zapytał zza drzwi. Zacisnęłam powieki. 
-Jakby cię to obchodziło. Odejdź! -krzyknęłam, rzucając się na łóżko. Schowałam twarz między ramionami i zaszlochałam cicho. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem poczułam delikatny dotyk jego dłoni na ramieniu. Obróciłam się, po czym wstałam gwałtownie i rzuciłam chłopakowi wściekłe spojrzenie.
-Wiesz co znaczy "odejdź"?! Czy mam ci to kurwa wytłumaczyć?! - warknęłam, uderzając go pięścią w ramię. Nawet nie drgnął, wpatrywał się we mnie z uwagą.
-Powiedz mi co się stało. - zażądał po chwili. 
-Odwal się. - syknęłam, bijąc go z coraz większą furią. Z łatwością chwycił mnie za nadgarstki, unieruchamiając je. 
-Powiedz mi. - powtórzył spokojnie. Rzuciłam mu miażdżące spojrzenie.
-Micheal wszystko mi powiedział! Wiem jaki jesteś! Jesteś kłamcą! Zabawiasz się dziewczynami a potem je wykorzystujesz i zostawiasz! Taki jesteś! Cholerny idiota! - krzyczałam, próbując się uwolnić. Niestety trzymał mnie w żelaznym uścisku.
-Słucham?! -warknął. Był zły. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie widziałam go wściekłego, przez co wydawał mi się delikatny i kruchy. Teraz, gdy widziałam groźny błysk w jego oczach, zaniepokoiłam się. 
Wbił wzrok w moją twarz, jakby chciał poznać moje myśli.
-Michael ci to powiedział? - zapytał, a ja skinęłam głową.
-Luke to potwierdził. Nienawidzę cię, wiesz?! Za to, że mną także się zabawiłeś! - wrzasnęłam. 
-Co?! Michelle to są kłamstwa! Przecież nigdy bym cię nie wykorzystał. Co by mi to dało? - nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w niego z nienawiścią. - Otwórz oczy, oni tobą manipulują! Chcą nas od siebie oddalić!
-Zamknij się! To ty kłamiesz, nie oni! - syknęłam. Zacisnął zęby, puszczając mnie. Od razu zaczęłam go bić po piersi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jaki jest umięśniony. 
-Po co miałbym to robić, Michelle?! Kurwa po co?! Zależy mi na tobie! Słyszysz? Tak cholernie zależy! - wrzasnął. Warga mi zadrżała, ale nie przestałam go bić. Łzy pociekły mi po policzkach, ale je olałam. 
-Przestań kłamać! Nigdy ci na mnie nie zależało! Byłam dla ciebie zwykłą dziwką! A najgorsze jest to, że ja coś do ciebie poczułam ty zasrany kretynie! - wrzasnęłam, a Calum chwycił w dłonie moją twarz i pocałował mnie. 
Zrobił to tak nieoczekiwanie, że na chwilę nie wiedziałam co się dzieje. Moje dłonie, do tej pory bijące go w pierś, zamarły, by po chwili objąć chłopaka za szyję. Calum położył dłonie na moich plecach, przyciągając mnie mocno do siebie. Zamknęłam oczy, zatracając się w tym pocałunku. 
Złość i ból zniknęły. Czułam teraz tylko wszechogarniającą radość i ulgę. Przycisnęłam twarz Caluma do swojej twarzy, chcąc jeszcze przedłużyć pocałunek. Hood westchnął cicho, wplatając dłoń w moje włosy. 
Jego usta obsypywały mnie namiętnymi pocałunkami. Chciałam mieć go bliżej, posmakować na dłużej jego cudownych ust. Pogładziłam go po policzku, czując się bezpiecznie w jego umięśnionych ramionach. 
Gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy, Hood długo się we mnie wpatrywał, jakby nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Przytuliłam się do niego, wciskając twarz w zagłębienie między szyją a obojczykiem. Chłopak przygarnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. 
Westchnęłam zadowolona, ale moje szczęście nie trwało długo. Pomyślałam o Luke'u i Michealu. Teraz wierzyłam Calumowi. Swoją drogą, to chyba nigdy nie wierzyłam chłopakom. Hood nigdy mnie nie okłamał, zawsze był dla mnie miły. Nie mógł być tak okropny, jak opisywali go "przyjaciele". Ale dlaczego Luke i Michael to zrobili, po co mnie okłamywali.
Zagryzłam wargę, myśląc o Calumie i Luke'u. Co do nich czułam? Który był dla mnie ważniejszy? Chciałam przegonić te myśli, więc po prostu odchyliłam głowę i znów zetknęłam wargi z ustami Caluma. 
Momentalnie zatraciłam się w pocałunku. 







I oto jest rozdział 10! 
Bardzo wam dziękujemy za ponad 11000 wyświetleń! :o
Dziękujemy także za tak wiele miłych słów zarówno pod rozdziałami, jak i na twitterze na naszym hashtagu #revengeff
Jesteście naprawdę cudowni, kochamy was xx
Powstały dwa konta (roleplayer) o Revenge
@LukeRevenge <--- klik
@Michellerevenge <--- klik
Osobom prowadzącym te konta pragniemy powiedzieć, że są cudowni i że bardzo się cieszymy, iż te konta powstały. Normalnie szok! 
Kolejną informacją jest to, że założyłyśmy konto na tt o Revenge ---> @RevengeFF <--- i serdecznie was na nie zapraszamy. Jak będzie 100 follow, to zaczniemy dodawać spoilery, LOL
No i ostatnia wiadomość, chyba najgorsza. Przez cały miesiąc prawdopodobnie nie będą dodawane rozdziały. Jest nam z tego powodu naprawdę przykro, ale jedziemy na wakacje i po prostu nie mamy jak pisać. Mamy nadzieję, że na nas zaczekacie 
Jeszcze raz bardzo wam dziękujemy za to, że jesteście i że wspieracie nasze Revenge! 
Do następnego i miłych wakacji skarby 
Paaa xxxx

18 komentarzy:

  1. jak zawsze cudowny ♥ czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER ROZDZIAŁ!!! <3
    szkoda że tak długo was nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg awww jak słodko, ale i tak wiem że Luke zrobił to tylko dlatego że kocha Michelle. Dziękuję za rozdział, jak zwykle świetny :) @iluvmyselena

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg pocalowali sie, no nie wierzr. Liczylam, ze to bedzie Luke,ale. Hshcivkvicifig cudowny rozdzial z reszta jak kazdy i nie moge sie doczekac kolejnego x
    @queen_lovatoo

    OdpowiedzUsuń
  5. omg idealny *.* zamarlam w momencie gdy Michelle "umarla" :D i ta koncowka... ah ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. O M F G
    Calum i Michelle vhgxhjcjcjhhbvh
    Boże będę za wami cholernie tęsknić. Dużo weny i udanych wakacji ♥ kochająca @cliffoordz

    OdpowiedzUsuń
  7. omg
    jezu
    umieram
    jezu serio przez miesiąc? nieeeeee:( No cóż nie moje życie tylko wasze hahahah, udanych wakacji i duuużo weny♥○
    sen luke'a>>>>>>>>>
    scena po śnie hdy on tak słodko się do niej zwraca omg>>>>>>>>>>>>
    kocham @kisielekchachi

    OdpowiedzUsuń
  8. umieram!
    fjdfjdfsiufduifdfdusdui
    czekam na następny!
    + mogę być informowana? @xalohalovatox

    OdpowiedzUsuń
  9. omg riehisurdfyehsuirfu to było cudne! djkfhysdkfj <3 awwwww skjdfhkjsdf

    OdpowiedzUsuń
  10. 'złapałam' ten fanfiction zupełnie przypadkowo. na moim tt było pełno tweet'ów z hasztagiem o waszym ff, więc postanowiłam poczytać. oczywiście spodziewałam się czegoś wspaniałego, ale chyba nie aż tak.. ( co wcale nie myślę, że jest złe )
    nie wiem kogo shippować.. luke'a i michelle czy cal'a i michelle.. w sumie, to trochę bardziej ciągnie mnie do hood'a, no ale może na razie to pominę haha

    do następnego! xo

    OdpowiedzUsuń
  11. Ff jest mega <3 I love it.! <3 Fakt akcja z Calumem jest słodka jednak.... Ja bym chciała żeby Michelle była z Luke'iem a Nicole z Ashtonem.. ;3 jednak to jest moja opinia więc.. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny, słodki, niesamowity i nie wiem jaki mogę go jeszcze opisać . Czekam na kolejny :) pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział <3 Nie mam czasu się rozpisywać, przepraszam bardzo :C
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  14. Dostałaś nominację do Liebster Award, zapraszam do mnie i gratuluję :) http://fightlikehellxff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ahfghfcmhdjdbichdubdibcdcxxskhdhicbdksoeocyckbsfuwuwbgskgfdhgddgdkfhgd *-----* bardzo oryginalny ten komentarz ale nie umiem nic napisać normalnie cudo taki zajebisty wgl awww Calum i Michelle ♥ love czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny xx życzę weny love x

    OdpowiedzUsuń
  17. Awwwww *w* taki słodki Calum omomomom ♡ rozdział jak zawsze cuudowny! ♡♥♡♥♡♥♡ tylko czo to za koles pod tym oknem.. umm... bd się działo hyhy czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń