Czytamy notkę pod rozdziałem!
Luke
Zrobiliśmy pewnie największy błąd w życiu, ale trzymanie się planu nic nie dawało. Razem z Calumem zdecydowaliśmy, że musimy pojechać do naszego starego domu chociażby miało to być ostatnim co mieliśmy zrobić. Czuliśmy, że tam na pewno coś znajdziemy. Coś co sprawi, że będziemy mogli dowiedzieć się, gdzie aktualnie przebywa Michelle. Przyznaję, że nie wpadliśmy na to od razu. Przez pierwsze dwie godziny trzymaliśmy się planu, lecz kiedy nudziło nas nie odkrywanie niczego i świadomość, że gdyby tutaj coś było to na pewno Michael z Ashtonem to znaleźli, zdecydowaliśmy się na nasz stary dom.
Miałem się zająć przeszukiwaniem sypialni w której mieszkała przez te wszystkie dni, a Calum miał się zająć korytarzem i salonem. Gdy wszedłem do niewielkiego pomieszczenia, na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że pokój wygląda normalnie, jak gdyby nic tutaj wcześniej nie zaszło. Sypialnia była schludna i choć była urządzona typowo na gust chłopaka to można było przypuszczać, że mieszkała tutaj dziewczyna. Jedyną rzeczą która nie pasowała do idealnej czystości pokoju było łóżko. Pościel była skotłowana a duża jej część po prostu leżała na podłodze. Poduszka znajdowała się po drugiej stronie łóżka, tam gdzie zazwyczaj znajdują się nogi. Patrząc w to miejsce, widziałem w głowie obraz Michelle rzucającej się po łóżku i próbującą się wyrwać z rąk obcych dla niej ludzi. Wziąłem głęboki wdech i potrząsnąłem głową. Nie przyszedłem tutaj po to by rozwijać swoją wyobraźnię, tylko po cenne wskazówki.
Najpierw ruszyłem w stronę łóżka i rozrzuconej pościeli. Podniosłem ją ostrożnie jak gdyby w obawie, że pod nią znajdzie się tysiąc pająków. Gdy zgarnąłem ją z ziemi, odnalazłem jej dwa rogi i machnąłem nią mocno, sprawdzając czy coś czasem nie wypadło. Nic. Spróbowałem jeszcze kilka razy lecz gdy nic się nie działo, rzuciłem ją na łóżko i obleciałem wzrokiem pokój, licząc, że zobaczę coś pożytecznego. Pusto. Zacisnąłem dłonie w pięści i wziąłem głęboki oddech. To zawsze pomagało mi pozostać cierpliwym. Po wyciszeniu się, podszedłem do półek i zacząłem je po kolei przeszukiwać, lecz tak jak w każdej poprzedniej, nic ciekawego nie znalazłem.
-Hemmings! -podskoczyłem gwałtownie gdy ciszę przerwał krzyk Caluma.
-Czego?! -odkrzyknąłem mu, nie przerywając swoich dalszych działań w przeszukiwaniu szafek.
-Mam coś! -krzyknął. Usłyszałem jego szybkie kroki na schodach a ja sam wyleciałem z pokoju rozgorączkowany.
Niemal na siebie wpadliśmy przez nieuwagę.
-Spójrz. -Calum wręczył mi do rąk małą, brudną, białą karteczkę. -To leżało przy wejściu na schody.
Patrzyłem na papier z szybko bijącym sercem. Odczytałem napis z niego:
Patrick Bell
godzina 18:00
opuszczony
Trawiłem jej treść przez dobre kilka minut. Nie zrozumiałem z tego kompletnie nic ale przynajmniej mieliśmy trop. Wtem coś przykuło moją uwagę. Patrick Bell. Skądś go kojarzyłem.
-Kto to jest? -spytałem Cala wskazując palcem na nazwisko widniejące na kartce.
-Nie mam pojęcia. -pokręcił zrezygnowany głową. -A to "opuszczony" co może znaczyć?
Przez chwilę nic nie mówiłem, starając się przypomnieć nie jakiego Patricka, lecz kiedy nic z tego nie wyszło a ja nic sobie nie przypominałem, zdecydowałem się na odpowiedź Calumowi.
-Może jakiś dom? -podrzuciłem pomysł patrząc na kumpla, który wyraźnie był tak samo podekscytowany jak ja.
-Możliwe. -pokiwał głową przeczesując włosy palcami. -Choć w sumie może to być każde opuszczone miejsce.
Przytaknąłem mu. Miał w sumie racje. Przejrzałem karteczkę jeszcze raz i obróciłem ją w palcach by upewnić się, że z tyłu nie ma nic napisane.
-Wracajmy do domu. -powiedział Hood kierując się w stronę schodów. -Tu nie jest bezpiecznie. Mamy już jakiś trop a lepiej żebyśmy zbyt długo tutaj nie przebywali.
Ponownie kiwnąłem głową, przytakując mu i schowałem karteczkę do tylnej kieszeni spodni. Rozglądnąłem się dookoła i ruszyłem na dół.
***
Wracaliśmy tą samą trasą, którą przyjechaliśmy. Było już dość ciemno a na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Wbrew pozorom nie rozmawiałem z Calumem o Michelle, odnalezionym skrawku papieru ani o niczym z tym związanym. Zajęliśmy się gawędzeniem o grach i poziomach, które sprawiają nam trudność, omawiając co możemy zrobić by je przejść.
Droga dłużyła nam się niemiłosiernie biorąc pod uwagę, że chcieliśmy jak najszybciej dojechać do domu.
-Luke... -Calum niepewnie wypowiedział moje imię drżącym głosem.
-Hmm? -mruknąłem, spodziewając się kolejnego pomysłu dotyczącego gry.
-Ktoś za nami jedzie od dobrych 10 minut. -spojrzał na mnie przestraszony.
Popatrzyłem w lusterko znajdujące się od strony kierowcy i ujrzałem czarny, terenowy samochód. Nie umiałem rozpoznać osoby za kierownicą gdyż było za ciemno.
-Co robimy? -zapytał Hood przestraszonym głosem. -Nie możemy tak po prostu pojechać do domu.
-Tak, wiem. -westchnąłem głośno. Nachyliłem się nad licznikiem by sprawdzić stan paliwa. Prawie pełny bak.
-Będziemy jeździć po okolicy aż w końcu sobie odpuszczą. -postanowiłem zmieniając bieg. -Mamy dużo paliwa.
Usłyszałem jak Calum przełyka ślinę.
-Dobra. -kiwnął głową a po chwili powiedział zachrypniętym głosem. -Zapowiada się długa noc.
Michelle
-Ubrałaś się? -zza drzwi łazienki dobiegł głos Paula, jednego ze zbirów u których od kilku dni przebywałam.
-Jeszcze nie. -odpowiedziałam patrząc na piękną, wieczorową suknię koloru czerwieni, czarne, zamszowe buty na wysokiej szpilce oraz kosmetyki walające się po półce. -Dajcie mi 20 minut.
Po chwili usłyszałam kroki świadczące o tym, że mężczyzna odszedł. Dzisiaj rano zostałam poinformowana, że wieczorem jadę na kolację z, podobno, jednym z najwyżej postawionych osób w ich gangu. Dowiedziałam się także, że najprawdopodobniej u niego zostanę i mam być mu za to niezmiernie wdzięczna gdyż będę miała zapewniony dobrobyt i wszystko czego zapragnę. Przyznam, że niechętnie zakładałam eleganckie ciuchy choć w sumie z drugiej strony cieszyłam się, że nie będę już musiała mieszkać z tymi zboczeńcami. Bałam się jednak, że niejaki mężczyzna do którego zmierzam okaże się taki sam lub co gorsza, okrutniejszy.
Tak jak oznajmiłam, wyszłam gotowa po niespełna 20 minutach. Kierowałam się na dół, co oznajmiałam dźwiękiem obcasów na poszczególnych stopniach schodów.
-Pięknie. -zacmokał wysoki, brodaty mężczyzna kiedy zeszłam na dół. -Jak cię ujrzy w takiej sukience to spokojnie dostaniemy 50 tysięcy.
Wszyscy dookoła zarechotali ze śmiechu i kiwali głowami przyznając brodaczowi rację.
-Co? -spytałam patrząc na nich zdziwiona. -Jakie 50 tysięcy?
-No chyba nie myślałaś, że oddamy taką perełkę jak ty, za darmo. -zaśmiał się łapiąc się pod boki jak gdyby usłyszał jakiś świetny dowcip.
-Nie jestem na sprzedaż... -powiedziałam ledwo dosłyszalnym tonem.
-Z początku miałaś zostać zabita więc ciesz się, że plan się zmienił i będziesz dziewczyną Marksa. -uśmiechnął się lekko brunet i podszedł do mnie, podając mi dłoń. -Chodź. Idziemy do samochodu.
Niechętnie podałam mu rękę. Czułam się okropnie. Jak dziwka. Jak rzecz. Zostanę sprzedana? Na wymioty mi się zbierało gdy to sobie wyobraziłam.
***
Zajechaliśmy przed bramę jakiejś pięknej i ogromnej willi. Mężczyzna ze strony pasażera wyszedł z samochodu by otworzyć nam czarne wrota i wjechaliśmy na żwirowaną szosę otoczoną z dwóch stron niskimi lampkami, które jeszcze bardziej nadawały temu miejscu uroku.
Gdy zaparkowaliśmy przed szerokimi schodami prowadzącymi do głównych drzwi domu, Paul otworzył mi drzwi i podał dłoń by pomóc mi wysiąść z auta. Po chwili znaleźliśmy się przed wejściem do willi. Paul chwycił za pozłacaną kołatkę i zastukał kilka razy. Po niespełna minucie rozległ się brzęk kluczy i skrzyp otwieranych drzwi.
-Och, witam! -otworzył nam wysoki, przystojny mężczyzna. Na oko miał około 30-35 lat. Miał brązowe włosy a ich grzywka była postawiona na żelu. Na twarzy miał lekki zarost. Był ubrany w czarny, elegancki garnitur.
-Cześć. -przywitał się Paul i wepchnął mnie do środka.
Obcy mężczyzna pochylił się i wziął moją dłoń by ją delikatnie pocałować, jak przystało na dżentelmena.
-Załatwmy to szybko. -powiedział twardo Paul, krzyżując ręce na piersi. -50 tysięcy i jest twoja.
Nie jaki Marks spojrzał na mnie od góry do dołu, sprawiając wrażenie jakby oceniał w głowie czy aby się opłaca. Czułam się jak samochód z salonu a Marks przypominał mi klienta, który rozważa czy podana suma nie jest za wysoka.
-Pieniądze są w tej walizce. -mężczyzna odsunął się ode mnie i wskazał ręką na miejsce w którym znajdowała się średniej wielkości walizeczka. -Wyliczone.
Paul podszedł do stołu na którym była tzw. aktówka, otworzył ją i wziął do ręki kilka zwitków i powąchał kilka banknotów. Wyciągnął z 5 zielonych papierków i dał je pod światło by upewnić się, że są prawdziwe. Uśmiechnął się sam do siebie, najwyraźniej widząc, że Marks go nie oszukał. Włożył zwitki z powrotem do walizki, zamknął ją, wziął ją do ręki i wycofał się do drzwi.
-Bardzo przyjemnie się z tobą współpracuje. -uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje niezbyt zadbane uzębienie. -Życzę ci miłej zabawy z panną West.
-Ach, dziękuję. -mężczyzna skinął głową a jego kącik ust drgnął lekko jakby w geście uśmiechu. -A teraz już możesz wyjść.
Gdy Paul zniknął za drzwiami, Marks obrócił się w moją stronę.
-Chyba się nie znamy. -wysunął dłoń w moją stronę. -Jestem George.
Hejka kochani!
Witam po bardzo długiej przerwie i naprawdę bardzo mi z tego powodu przykro, że tak długo musieliście czekać na rozdział. Jednak dziękuję bardzo z całego serduszka tym wszystkim, którzy jednak wciąż czekali i wciąż z nami są.
Jak już wyżej wspomniałam, przepraszam za tak długą nieobecność i obiecuję, że to już się nigdy nie powtórzy.
Rozdział 20 został napisany po bardzo długiej przerwie i (uwaga! haha) przez tylko jedną autorkę. Nie uważam by był on dobry, ponieważ totalnie straciłam wprawę w pisaniu ale mam nadzieję, że jako tako da się to przeczytać.
Byłam naprawdę w szoku, kiedy po ogłoszeniu, że Revenge wraca, tak wiele osób ucieszyło się z tego powodu bo byłam pewna, że nikt już nie pamięta o tym fanfiction a tu taka niespodzianka!
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba i liczę na komentarze. Jeżeli mielibyście ochotę to byłabym wam ogromnie wdzięczna gdybyście polecali Revenge osobom czytającym fanfiction i za to już z góry dziękuję.
Przypominam by obserwować konto @RevengeFF na Twitterze by dowiadywać się o różnych newsach m.in. kiedy ma wyjść kolejny rozdział.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i liczę na komentarze!
Do zobaczenia,
xx